W ostatnim nr Wprost zaaferował mnie tytuł na okładce "Gates z Krakowa".
Otwieram Wprost a tam Świstak wali w bęben.
Świstaku drogi: Czy jest coś o czym nie wiemy ?
-
-
Świstak Gates`em ?
mozna gdzies to na necie zobaczyc jakis link ?? bede wdzieczny :)))
Fajny jest końcowy fragment tego artykułu mówiący m.in. o tym, że profesor ma fioła na punkcie futbolu. Chce by do 2006 roku Cracovia stała się czołowym klubem w Polsce!
Artykuł został napisany przez Pawła Zarzecznego.
Polecam!
Paweł Zarzeczny ...
kontrowersyny w swoich poglądach dziennikarz ...
ale jednego odmówić mu nie można ...
zawsze mówi prosto z mostu to co myśli ...
i ...
jeszcze nie słyszałem aby powiedział coś złego o Cracovii ...
a wręcz odnoszę wrażenie , że darzy nas sympatią ...
Ale zdjecie Swistaka pierwsza klasa ;-))) Przedstawiony prawie jak Leonidas pod Termopilami ;-))))Z okrzykiem w ustach i bebnem "pod pacha" ;-)))A propos Pawla Zarzecznego to czasem w lidze plus nie da sie go sluchac...Gada jak katarynka,byle duzo. I jak to zwykle w takich sytuacjach bywa w tym potoku slow gina trafne spostrzezenia, ktorymi raczy sluchaczy redaktor, i widzowi nie zostaje w pamieci to co wazne, istotne,tylko slowoto pana Zarzecznego,ktory przerwac probuje pan Twarowski :-) Pozdro!
A Cy* fizyki sie nie nauczyl i siedzi w domu przed komputerem, co???? :P
Gates Świstakiem? - no nieźle
a dziś w "kawa czy herbata" gościem byl Profesor... idioci dziennikarze: rozmowa ogółem kilka minut a dopuścili gościa do głosu dopiero po 3 minutach (pierw sami wygłaszali swoje mądrości) a potem : pytanie: kilka zdań, odpowiedź przerywana po 2 - 3 zdaniach... profesjonalizm :(:( aha: tym razem o Cracovii nie było
kawa czy herbata to program dla kucharek. Miałem kiedyś pecha brać w nim udzial (daaaawno temu) i bylo dokładnie tak samo. Tam gwiazdami mają być prowadzący - aby w ten sposób ich wypromować. Tam nie wolno powiedzieć slowa "nie po linii programu", bo prowadzący chamsko przerwie. W moim przypadku promował się w ten sposóbpan Sznuk, który potem zrobił pewien rodzaj kariery w TV
Misiu,to ile ty masz lat? ;-))
liczba lat Misia przekroczyła sumę ilości dziennie wypalanych przezeń papierosów i kaw wypitych:)
lopez - w tej chwili czuję sie jakbym miał 99,5. Ale jak trafię np. do Enigmy to młodnieję z każdym piwem w zastraszającym tempie :)
..i wtedy różne rzeczy mu się przypominają..."Temu Misiu"
:):):):)
my wszystko fersztejen (ale tylko wtedy:)))
"Filipiak ostatnio ma fiola na punkcie futbolu.Kupil niedawno Cracovie - najstarszy po Pogoni Lwow klub pilkarski w Polsce, ktoremu kibicuje m.in. Jan Pawel II. Filipiak zapowiada,ze do 2006 r. (stulecie klubu) zrobi z Cracovii czolowa druzyne Polski.W sukces potrafi obrocic nawet wyczyny szalikowcow.
- Wlasnie dzieki nim juz dwa razy mowiono o nas w wiadomosciach w prime time. Nie dzieki kontraktom na zachodzie, ale dzieki paru chlopaczkom z flagami. Ciesze sie z tego, bo najwazniejsze, by jak najwiecej ludzi znalo nasza marke, polska marke - podkresla Filipiak. "
Małe sprostowanie:
Najstarszym polskim klubem są Czarni Lwów.
Powstali w 1903 r. (chyba)
Pluton:
1. Lwów od 1939 leży (niestety) poza granicami Polski. Jeśli zmiany granic kogoś nie obchodzą to równie dobrze można powiedzieć, że najstarszym polskim klubem jest nieistniejący już 1 FC Breslau (powstaly w roku 1893, albo 1894)
2. Klub Czarni Lwów przestal istnieć w 1939 roku, a stworzony na jego bazie i z części jego pilkarzy Dynamo Lwów - uległ likwidacji w 1963
3. Starszy od Czarnych jest klub Sława Lwów, który powstal w 1902 i zostal przez Czarnych wchlonięty
Niemniej faktem jest że dziennikarz co to pisał uwierzy w różne brednie typu "serovia/xerovia Rzeszów tak naprawde istniala już przed powstaniem listopadowym, bo wtedy to Franek od Zaborniakow z kolegami wracając z karczmy kamienie na drodze polnej leżace kopali".
Faktem jest bowiem to, że Pogoń jest "młodsza" od Czarnych, a "starsza" od Cracovii (zresztą Pogoń tez juz nie istnieje)
Ale to juz nie nasze zadanie. To Dział Marketingu powinien podkreślać wszędzie i zawsze, że Cracovia jest najstarszym [b]istniejącym[/b] polskim klubem.
Bo inaczej dr Zaborniak z Rzeszowa tak dlugo będzie powtarzał swoje brednie az wszyscy mu uwierzą.
5 dni później
Gates z Krakowa
Tygodnik "Wprost", Nr 1121 (23 maja 2004)
Jak z profesora zrobić milionera
Profesor krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej zarabiający milion złotych rocznie? Janusz Filipiak już na początku lat 90. miał takie dochody dzięki systemom informatycznym wykonywanym przez uczelnię dla różnych firm. Filipiak zarabiał milion na samej prowizji. Kiedy zorientował, że poradzi sobie w biznesie, porzucił naukę.
Karierę w amerykańskim stylu zrobił tuż po powrocie z USA. Z rodziną wyemigrował podczas stanu wojennego. Pracował także we Francji (France Télécom), Australii (m.in. na Uniwersytecie w Adelajdzie) i Kanadzie - przeważnie jako menedżer. Do kraju wrócił jesienią 1989 r.
Innowacyjny jak Polak
"Nowy Bill Gates? Szukajcie w Polsce!" - napisał przed miesiącem o Filipiaku włoski dziennik "Corriere della Sera". Włochom zaimponowało to, że jeszcze 10 lat temu obecnie 52-letni profesor wynajmował pokój od uczelni i zatrudniał czterech studentów. Wtedy z żoną założył firmę ComArch (Computer Architecture). Dziś zatrudnia ponad 1100 pracowników, a przychody spółki przekroczyły 70 mln USD rocznie. W 2003 r. ComArch powiększył sprzedaż o 30 proc. (do 65 mln USD), natomiast zyski wzrosły o 110 proc. Prestiżowy brytyjski dziennik "Financial Times" uznał ComArch za jedną z najbardziej innowacyjnych firm świata w branży IT.
Podczas Forum Ekonomicznego w Davos Filipiaka nazwano "pionierem nowych technologii", ponieważ ComArch zaczął wygrywać przetargi na oprogramowanie dla systemów UMTS - multimedialnej telefonii najnowszej generacji. Wśród klientów są m.in. Nokia, Lucent, Siemens, Terra Telecommunications, 02 Germany, BP, Procter & Gamble. Na targach 3 GSM w Cannes firma Filipiaka wystawiała obok swoich największych odbiorców - Nokii oraz Siemensa. - Kupują u mnie, bo nie ponoszą ryzyka i nie tracą czasu. Najwięksi moi konkurenci na Zachodzie to biurokracja, dłubanina, a często fikcja. Ja daję produkt, który nie zawodzi, dlatego zawsze w kontraktach proponuję wysokie kary, jeśli zawiodę. To zmusza do tego, że nie popełniamy błędów - mówi "Wprost" Filipiak. We wrześniu ubiegłego roku ComArch otworzył w Warszawie Centrum Badań i Rozwoju - mają tu powstawać rozwiązania rewolucyjne dla branży telekomunikacyjnej.
ComArch jest zaliczany do firm z grupy software house. Specjalizują się one w dostarczaniu kompletnych usług informatycznych dla telekomunikacji. Oprogramowanie sieci teleinformatycznych kupiły od Filipiaka m.in. władze stanu Waszyngton.
ComArch oferuje również oprogramowanie dla sektora finansowego i administracji. Program "Wrota Małopolski" stworzony przez Filipiaka to rewelacja na światową skalę. Dzięki niemu obywatel może wszystko załatwić w urzędzie przez Internet.
Stajnia dwudziestolatków
Filipiak sam czyta wszystkie podania o pracę w firmie. Rocznie ma oferty od kilkuset osób - absolwentów najlepszych uczelni z Polski, ale także z USA, Niemiec, Francji czy Finlandii. Oprócz centrali w Krakowie stworzył oddziały ComArch we Frankfurcie, Miami, Dubaju i Warszawie. W stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich sąsiaduje z takimi potentatami, jak Microsoft, Hewlett-Packard, IBM, Compaq, Siemens, Sony Ericsson czy Cisco. Filipiak zatrudnia nie tylko informatyków, ale także menedżerów i prawników.- Zawsze byłem o krok przed konkurencją. Gdy inni jeszcze dumali, znałem już najlepsze rozwiązanie. Nawet dziś, kiedy słucham obrad zarządu mojej firmy, wiem, co kto powie i zaproponuje. Czuję się trochę jak połączenie wróżki, wizjonera i wyroczni - mówi Filipiak.
W 1995 r., gdy spółka wchodziła na giełdę, Filipiakowie mieli 85 proc. akcji. Dziś mają 40 proc., ale są one uprzywilejowane, więc wciąż mają decydujący głos.
Chuligani sukcesu
Filipiak mówi, że powinni brać z niego przykład zasuszeni profesorowie. Twierdzi, że to żadna sztuka, a wręcz porażka, uprawiać badania, na których nie sposób zarobić. Mieszka w domu położonym u podnóża kopca Kościuszki w Krakowie. Kiedy robił wykop pod fundamenty, w okolicy mówiono, że zapadnie się cały kopiec.
Na spotkania z kontrahentami Filipiak umawia się w Wierzynku. Kupił go dla żony - za 10 mln USD. Wspomina, jak przez pierwsze miesiące, gdy wracała do domu, płakała z bezsilności - wszystko tam było jeszcze socjalistyczne. Dziś restauracja przynosi 2 mln USD zysku rocznie.
Najstarszy syn pracuje w centrali Microsoftu w Redmond. Starsza córka studiuje w Genewie, młodsza - uczy się jeszcze w szkole podstawowej. Filipiak ostatnio ma fioła na punkcie futbolu. Kupił niedawno Cracovię - najstarszy po Pogoni Lwów klub piłkarski w Polsce, któremu kibicuje m.in. Jan Paweł II. Filipiak zapowiada, że do 2006 r. (stulecie klubu) zrobi z Cracovii czołową drużynę Polski. W sukces potrafi obrócić nawet wyczyny szalikowców. - Właśnie dzięki nim już dwa razy mówiono o nas w wiadomościach w prime time. Nie dzięki kontraktom na Zachodzie, ale dzięki paru chłopaczkom z flagami. Cieszę się z tego, bo najważniejsze, by jak najwięcej ludzi znało naszą markę, polską markę - podkreśla Filipiak.
Paweł Zarzeczny
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)