wyniki hokejowe chyba troche ludziom uderzyly do glowy wiec pare slow na ochlode. Kibic w koncu cos tam wiedziec powinien a ze rzecznika nie ma wiec glos zabiore ja.
Krotko: sekcji hokejowej baaaaardzo daleko do normalnosci (delikatnie mowiac!)!
Przesuniecie w hierarchii klubowej z piatego kola u wozu na co najwyzej czwarte nie powinno byc chyba powodem do ogolnej euforii. Slowem: nie jest tak dobrze jak sie ludziom wydaje... oj nie jest... Detali oszczedze z roznych wzgledow. M.in. dla dobra sekcji...
Druga sprawa to kontrakt ze Sliwa czyli sensacyjki prasowe w sporcie lokalnym.
Pytam /z calym szacunkiem dla Krzyska/:
1) Czy zawodnik, ktory nie gral nie wiadomo ile ma nagle byc az tak istotnym wzmocnieniem?
2) Czasu na zgranie "nowej" druzyny jak na lekarstwo a teraz za piec dwunasta jest koncepcja na zmiane ustawienia... Gdzie tu sens?
3) SKAD WZIAC PIENIADZE? - moze od tego powinienem zaczac
Proponuje nabrac troche dystansu do spraw hokejowych przed otwarciem gazet...
To dla tych, ktorzy juz widza ComArch Cracovie w ekstralidze i dla ktorych problemem jest pozna godzina rozgrywania meczu /pozazdroscic problemu!/. Tak ku przestrodze...
-
-
Idylla hokejowa...
czwarte kolo to juz dobrze. bez czwarteko jaki i bez drugiego woz sie przechyla;-)
wardar, a moze chodzi wlasnie o dwukolowy woz?
a może wogóle o monocykl...
a ja myslalem, ze poduszkowiec
Raczej monocykl cyrkowy ... jak wiadomo super stabilny
Oj wiem coś o tym...
Kiedyś (ile to już lat ?) przyszło mi zorganizować turniej hokejowy na Siedleckiego z udziałem drużyny (fińskiej) którą sponsorował mój ówczesny pracodawca - nie chciałbym już drugi raz w życiu tego przerabiać !!
ale ten meczyk z finami do dziś pamietam --rewelacja
Taaa i Fatikow show !!!
dobra wkleje to tutaj żeby nie zakładać kolejnego tematu :
Niespełna trzy miesiące temu Cracovię wzmocnił zawodnik, który jest z nią związany od lat siedemdziesiątych. Człowiek-legenda "Pasów", czyli Roman Steblecki. Wrócił do hokeja po pięciu latach i dziewięciu miesiącach przerwy.
Krzysztof Cepil: Jak można utrzymać formę przez tyle lat?
Roman Steblecki: To zależy od organizmu. Ja prowadzę sportowy tryb życia, co bardzo pomaga. Po przerwaniu gry w lidze, czyli od marca 1998 r., prowadziłem działalność gospodarczą, ale cały czas trenowałem z oldbojami, pięć razy uczestniczyłem w mistrzostwach Polski w tej kategorii wiekowej, gdzie zdobyłem tytuł króla strzelców i najbardziej wartościowego zawodnika.
Dlaczego zdecydował się Pan na powrót do ligi i co Pan chce osiągnąć z "Pasami"?
- Interesuje mnie tylko awans do ekstraligi. Tym awansem chciałbym zakończyć karierę i tak też zostanie, ku niezadowoleniu kibiców. Gra w ekstralidze? Nigdy się nie mówi nigdy, ale nie chciałbym nikomu robić nadziei. Tak daleko w przyszłość nie ma sensu wybiegać.
Jak zmienił się hokej w ciągu wielu lat Pana kariery?
- Kiedyś zawodnicy żyli z hokeja, dziś się uczą, studiują, pracują, a sport jest tylko dodatkiem. Ciężko jest stworzyć drużynę w pełni profesjonalną, czyli taką, w której każdy zawodnik powinien utrzymywać się wyłącznie z gry i niczym innym się nie przejmować. Tylko w takich warunkach można podnosić poziom. Poza tym dawniej były dotacje z funduszy państwowych i od państwowych firm. Dziś byt każdej drużyny uzależniony jest od sponsora. Brakuje też wsparcia medialnego i zaangażowania dużych firm, co kiedyś było powszechne.
Ale ComArch jest chyba wyjątkiem...
- Wsparcie finansowe ComArchu przyczyniło się do tego, że "Pasy" próbują awansować do ekstraligi; stąd wzmocnienia i mój powrót. Transfery wzmocniły skład i zwiększyły rywalizację. To dobry kierunek, jeśli chcemy grać w ekstralidze i coś tam osiągnąć. Mam nadzieję, że kibice "Pasów" doczekają się tego. Serdecznie ich pozdrawiam, dziękuję za gorący doping i zachęcam do licznego przybycia i jeszcze gorętszego dopingu podczas meczów rundy play-off.
Zostanie Pan trenerem po zakończeniu kariery?
- Musiałbym podnieść swoje kwalifikacje, taki jest wymóg w Unii Europejskiej. Powiem tak: trzeba robić to, co się robi, zaangażować się w pracę, którą już mam. I popatrzeć na to z innej perspektywy: w hokeju w dzisiejszych czasach ciężko o profesjonalizm. A ja nigdy nie lubiłem improwizować, zawsze starałem się profesjonalnie podchodzić do wszystkiego. Prowizorka mnie zraża i nie motywuje do maksymalnego zaangażowania.
Roman Steblecki (ur. 16.03.1963) - napastnik, numer 17. 170 meczów w reprezentacji Polski, 40 bramek, olimpijczyk (Calgary). Szacuje, że rozegrał dotąd ok. 700 meczów hokejowych. Dwukrotny król strzelców polskiej ligi. W Cracovii od 1974 r., za granicą grał we Francji (HC Reims) i drugoligowych klubach szwedzkich (Kristianstad, Nittorp). Żonaty - żona Marta. Córka Agnieszka (15 lat) próbuje grać w siatkówkę w Armaturze, natomiast syn Sebastian (12 lat) trenuje piłkę nożną w Cracovii. Oboje jeżdżą na łyżwach.
Oj sparing z finami też pamiętam do dziś. Oprawa rewelacyjna. Tego mi brakuje obecnie. Swiatła, prowadzący konferansjere, losowanie nagród a w przerwie występ łyżwiarek figurowych.
Możeby to powtórzyć w fazie play off.
Tomek1906 mógłbyś służyć radą?!
Fazer pokazał wtedy co można zrobić na Siedleckiego. Pokazał też co to znaczy Show , jak zająć publikę, jak się dobrze można na sportowej imprezie bawić. Czy w takich okolicznościach szansa na rzuty butelką do ruchomego celu czy napier.......ka z nudów mogą mieć wogóle miejsce ?
To był po prostu wzór do naśladowania.
Na radę na pewno tak!!
Choć szczerze mówiąc to lepiej nie wracać do tego tematu za głęboko (jeśli tak się mogę wyrazić). Cieszę się że pamiętacie jeszcze nazwę firmy - znaczy miało sens:-)
Nie wiem czy słyszeliście kiedyś jak ta drużyna (KARPAT OUL) została przywieziona na pierwszy trening na Siedleckiego?
Podjechali autokarem pod szatnie - i zaraz jakieś krzyki i poruszenie :-)
Za chwilę wszyscy sprintem do autokaru po aparaty fotograficzne...
Zdjęcia w szatni i w ubikacjach - mówię wam przykre jak cholera!
Za chwilę podchodzi do mnie trener i mówi mi żeby ich zawieźć tam gdzie będą grali - bo oni tu nie będą trenować.(!)Poza tym jest im zimno :-).
Szczerze to pozytywnie wspominam postawę dwóch osób z CRACOVII które pomimo panujących wtedy warunków potrafiły pokazać klasę.
Pamiętały żeby powiedzieć : dzięki.
Romek - który w tamtej drużynie poprostu był niezaprzeczalnym liderem
(zmusiłem go do wspólnego zdjęcia w koszulce reprezentacji).
Rakoczy - człowiek orkiestra. Szacunek.
Za to pan Sobas - bez komentarza! Dziś bym już tak nie negocjował (a właściwie prosił się) zmieniłbym poprostu miejsce turnieju. Dobrze że przyszła jego pora zanim zdążył zniszczyć sekcję.
Najlepsze opowieści o lodowisku wiążą się chyba z wizyta oficjeli którzy oglądali przyszłe OLIMPIJSKIE ARENY
Tomek1906: ja mimo, że na meczach nie byłem markę FAZER-a pamiętam :-)
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)