pan kracy Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> isaac Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Danton Napisał(a):
> >
> --------------------------------------------------
>
> > -----
> > > byłem zarówno na mszy jak i w parku...i wg
> > mnie
> > > było bardzo mało młodych ludzi w moim
> > odczuciu
> >
> >
> > na marszu organizowanym przez NOP widziałem
> > bardzo dużo młodych ludzi,a także bardzo
> małe
> > dzieci...trudno oszacować,ale wydaje mi
> się,że
> > było ok.1000 ludzi...
>
>
> http://www.youtube.com/watch?v=euP98FMMU0A
> Jeśli tu idzie koło 1000 os., to Cracovia jest
> żydowskim klubem.
> Miałem przyjemność Widzieć Marsz NOPu jak
> przechodził przez rynek. Moim zdaniem maks 500
> os. szło.
napisałem,że mi się wydawało...trudno oszacować tłum gdy się w nim jest...
-
-
1 marca - Święto Żołnierzy Wyklętych
Niech każdy "Pasiak-patriota" zgłosi tę stronę. Nazwa profilu "Żołnierze Przeklęci"
https://www.facebook.com/narodowesilyzbrojne?ref=profile
129 dni później
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=eB9zX4ESaZU
jutro się wybieram:))
53 dni później
Hymn 5 Brygady Wileńskiej AK w wykonaniu zespołu CONTRA MUNDUM
http://www.fundacjapamietamy.pl/media/HYMN%205%20BW.mp3
Tutaj więcej na temat nowego projektu muzycznego pod auspicjami Fundacji Pamiętamy.
http://podziemiezbrojne.blox.pl/html
Pomoc przy organizacji spotkania z Wykletymi>> [url=http://www.cracovia.krakow.pl/read.php?4,2184435]KLIK[/url]<<
34 dni później
Dzisiaj w TVP2 o 22.55 film Gołębiowskiego "Dzieci Kwatery Ł".
http://wpolityce.pl/historia/217006-dzieci-kwatery-l-dzis-2255-tvp-2-polecamy
23 dni później
[i]1 i 2 listopada na pięciu krakowskich cmentarzach będzie trwała zbiórka pieniędzy na poszukiwanie zamordowanych przez komunistów żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych[/i]
Czytaj więcej: http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/3627922,upamietnienie-zolnierzy-wykletych,id,t.html
119 dni później
Rosja publikuje dokumenty o "zbrodniach" AK. Prowokacja przed polskim świętem
"Tak zwana polska samoobrona napadała na szpitale, zabijała pielęgniarki, lekarzy i rannych żołnierzy, jadących do domu" - tak o polskim podziemiu niepodległościowym pisze w piątek rządowa "Rossijskaja Gazieta". Dziennik publikuje rozmowę z Andriejem Artizowem, szefem rosyjskich archiwów. Federalna Agencja Archiwalna "Rosarchiw" odtajniła właśnie część dokumentów z czasów II wojny światowej, głównie dotyczących aktywności polskich "żołnierzy wyklętych" na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną.
27 lutego na oficjalnym portalu rosyjskiej Federalnej Agencji Archiwalnej "Rosarchiw" opublikowano 61 odtajnionych dokumentów z czasów II wojny światowej, które opisują działania Armii Krajowej na terenach przedwojennej Polski.
Całość materiałów opublikowanych przez "Rosarchiw" łączy tytuł "Jak polskie oddziały zbrojne 'pomagały' Armii Czerwonej rozgromić nazistowskie Niemcy".
"Strzał w plecy"
Dziennik podkreśla, że publikacja materiałów archiwalnych nieprzypadkowo zbiega się w czasie z obchodami w Polsce Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" (1 marca).
"Rossijskaja Gazieta" publikuje wywiad z dyrektorem Federalnej Agencji Archiwalnej, prof. Andriejem Artizowem, przewodniczącym Rady Fundacji "Polsko-Rosyjskie Centrum Dialogu i Pojednania". Rozmowę zatytułowano "Strzał w plecy".
"Rosarchiw" planuje wydanie wielotomowego zbioru dokumentów "ZSRR i polskie podziemie wojskowo-polityczne. Kwiecień 1943-grudzień 1945". Agencja zadecydowała jednak, że część odtajnionych dokumentów opublikuje 27 lutego - właśnie w przededniu polskiego święta.
Publikacja "po długim namyśle"
- Długo się zastanawialiśmy, czy publikować te dokumenty. Może nie trzeba było spieszyć się z ich zamieszczaniem na stronie, poczekać na ukazanie się zbioru. Ale do żywego poruszyły nas, delikatnie mówiąc, dziwne polskie oficjalne "wycieczki" słowne, odnoszące się do historii: a to Oświęcim uwalniali Ukraińcy, a to zjeżdżać się na świętowanie rocznicy zwycięstwa trzeba nie do Moskwy, a do Gdańska! - mówi profesor. - Kierownictwo współczesnej Polski neguje wkład w rozgromienie faszystów "czerwonych" Polaków, za bohaterów uważa tylko "białych" (odrzucających ideologię komunistyczną - red.).
Andriej Artizow wspomina o książce prof. Grzegorza Motyki "Obława na białych Polaków", w której opisuje m.in. zbrodnie żołnierzy Armii Czerwonej.
- Autor zebrał masę faktów, pokazujących, jak to czerwonoarmiści popełniali przestępstwa wobec Polaków, wobec Niemców. Zebrał masę faktów, pokazujących, jak ich likwidowano. Ale szanowny historyk Motyka nie zawsze zadaje sobie typowe w takiej sytuacji pytanie "za co?". Konstatuje za to, że "wszystkie działania Armii Krajowej były wymuszoną samoobroną zbrojną przeciwko działaniom władzy komunistycznej" - mówi szef rosyjskich archiwów.
W Rosji będą walczyć z "niebezpiecznymi bzdurami" o wojnie. Putin: zorganizować akcję
Prezydent...
czytaj dalej ?
"Zabity, gdy pluskał się w wodzie"
Jak podkreśla, dokumenty opublikowane na stronach "Rosarchiwu" świadczą o czymś przeciwnym.
- "Uzbrojona samoobrona" zabija pracowników szpitala polowego i rannych w walce z nazistami żołnierzy Armii Czerwonej. Na polu pod polskim miasteczkiem ląduje niesprawny radziecki samolot: jeden z pilotów szuka telefonu, zostaje zabity. Z rąk samoobrony ginie dowódca, który niedawno otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego za sforsowanie Dniepru i wracający do domu, do rodziny na krótki urlop. I to wszystko w czasie ostrej wojny z hitlerowcami! Ponadto czerwonoarmistom wykłuwa się oczy, rozcina brzuchy. Świadczą o tym ekspertyzy sądowe - mówi prof. Andriej Artizow.
Opisuje listy czerwonoarmistów, w których ci piszą do rodzin, że boją się iść "na stronę" do lasu, bo zostaną zabici.
- Wstrząsnął mną przypadek z Puław: 15 września 1945 roku radziecki oficer poszedł nad rzekę popływać. Gdy pluskał się w wodzie, podpłynęli do niego AK-owcy i go zabili - mówi profesor.
"Długie listy ofiar"
Dodaje, że na liście żołnierzy, zabitych przez AK, widnieje ponad 700 nazwisk.
- O tej i analogicznych listach nie należy zapominać - podkreśla. - Pamięć wybiórcza charakteryzuje nie tylko czytelnika masowego, ale też uczonych. Właśnie przez taki punkt widzenia została podjęta zaangażowana politycznie decyzja, by wszystkich uczestników podziemnych formacji Armii Krajowej ogłosić bohaterami, "żołnierzami wyklętymi" i stawiać im pomniki - mówi prof. Artizow.
Stalin "zaniepokojony kwestią polską"
Na pytanie dziennikarki "Rossijskiej Gaziety", czy w Jałcie alianci wiedzieli o "strzale w plecy" ze strony Polaków, prof. Artizow stwierdza: - Publikujemy część stenogramów posiedzenia jałtańskiego z 6 lutego 1945 roku, na którym Stalin mówi, że bardzo niepokoi go "polska kwestia". ZSRR na własnych plecach niósł główny ciężar walki o wyzwolenie Polski, walczy z Niemcami. A tu mamy sytuację, kiedy nie możemy zagwarantować bezpieczeństwa na tyłach frontu, kiedy dochodzi do aktów terrorystycznych przeciwko żołnierzom Armii Czerwonej. Stalin pyta sojuszników: jak to potraktować?
Jak opowiada historyk, z dokumentów wynika, że Roosevelt poczekał z udzieleniem odpowiedzi, a później pisze, że trzeba szukać kompromisu, że wspólnym przeciwnikiem jest nazizm i nie wolno pozwolić sobie na kłótnie w tak trudnej sytuacji. A najważniejsze, że napisał: "Tył waszego frontu musi być zapewniony".
"Obchodzenie zwycięstwa w Gdańsku jest moim zdaniem dziwne. Jakie było w Gdańsku zwycięstwo?"
- Oto oficjalna ocena sytuacji przez Stany Zjednoczone. Jest wojna, a na tyłach frontu jednego z sojuszników działają podziemne siły zbrojne londyńskiego rządu na uchodźstwie, który sam był członkiem antyhitlerowskiej koalicji. [b]Okazuje się, że ci działacze podziemni są wspólnikami nazistów i stali na drodze do rozgromienia faszystowskich Niemiec - mówi rosyjski historyk.[/b]
- Wojna historycznych pamięci - to nie nasz wybór, nie my to zaczęliśmy - podkreśla w wywiadzie dla "Rossijskiej Gaziety".
Autor: asz/tr / Źródło: "Rossijskaja Gazieta", Rosarchiw
żródło. Tvn24.pl
Ps. Jedno z ostatnich zdań mnie powaliło. Kurwy ruskie.
Walczyli z okupantem i agresorem z 1939 r. Czy to spod swastyki, czy sierpa i młota. Dla Polaka żadna różnica.
[b]Niczego nie żałował[/b]
Gdy komuniści strzelali mu w tył głowy, a potem grzebali w nieznanym nikomu miejscu, myśleli, że pamięć o nim zniknie na zawsze. Pomylili się ? dzieło Adama Lazarowicza kontynuują jego potomkowie.
Żnin, 5 grudnia 1947 r. Do domu, w którym mieszkała rodzina Kowalskich, przyjechało kilkunastu funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Uzbrojeni czekali na powrót Antoniego, głowy rodziny. Gdy pojawił się w progu, obezwładnili go i zakuli w kajdanki. Właścicielowi domu tłumaczyli, że zatrzymany to ukrywający się groźny oficer SS. Kłamali. Antoni Kowalski naprawdę nazywał się Adam Lazarowicz, ps. Klamra, i był żołnierzem Armii Krajowej oraz członkiem IV Zarządu Głównego zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.
[b]W ubeckim piekle[/b]
Zatrzymanie nie było przypadkowe. Jak mówi nam wnuk Adama Lazarowicza Romuald, jesienią 1947 r. bezpieka trafiała coraz celniej. Aresztowano członka Zarządu Głównego WiN Franciszka Błażeja, następnie małżeństwo Józefa i Maryli Szmidów ? oboje bardzo zaangażowanych w prace WiN. W rękach komunistów znalazły się również Irena Szmid i łączniczka Adama Irka, zwaną Myszką. Wszyscy aresztowani poddawani byli torturom psychicznym i fizycznym. Cel ? przyznanie się do czynów popełnionych i niepopełnionych oraz wsypanie innych. ? Trudno do kogoś mieć pretensje, że nie wytrzymał piekielnych metod śledztwa ? tłumaczy pan Romuald.
Ale wsypy powodowały dalsze aresztowania. Podczas jednego z ostatnich spotkań z synem Zbigniewem ?Klamra" wyjaśniał, że musiał się dać złamać ktoś ze ścisłego kierownictwa organizacji. UB znał bowiem szczegóły, o których wiedziało tylko pięć osób z Zarządu Głównego WiN. Wpadło archiwum i wszystkie środki organizacji ? w złotych i dolarach ? które pozostały jeszcze z kasy AK.
Następne cztery lata to okrutne śledztwo i proces. ? Adamowi wybito zęby, poza tym klasyka ubeckich metod śledczych ? relacjonuje wnuk ?Klamry". Lazarowicz mógł uratować życie i uniknąć tortur ? wystarczyło, by zgodził się zdradzić kolegów. Nie zrobił tego.
?Zeznaje inaczej. Krótko, stanowczo, odpowiada tylko na pytania, często słowami ?tak jest?. Czuje się, że to twardy żołnierz. Przyznaje się do postawionych zarzutów, a z zeznań bije odwaga i determinacja. Nie próbuje się bronić, nie uchyla się od odpowiedzialności. Bierze winę na siebie. Pomimo strasznego śledztwa nie ujawnił żadnego z nazwisk współpracujących z nim ludzi" ? pisał przed laty Aleksander Bentkowski, minister sprawiedliwości w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, w artykule ?Wina WiN-u" (?San", nr 9 z 4 marca 1990 r.).
Lazarowicza poddano też torturom emocjonalnym. ? W relacjach z tamtych czasów wspomina się o ostatnich spotkaniach rodzin z więzionymi działaczami podziemia (np. spotkanie Witolda Pileckiego z żoną, podczas którego przekazał często cytowane porównanie Auschwitz z UB). W przypadku członków IV ZG WiN żadnego takiego spotkania nie było ? podkreśla wnuk ?Klamry". Rodziny mogły zobaczyć swoich bliskich jedynie z daleka podczas procesu.
14 października 1950 r. sąd w składzie: płk Aleksander Warecki, mjr Zbigniew Furtak, mjr Władysław Tryliński i prokurator ppłk Jerzy Trame, skazał Lazarowicza na czterokrotną karę śmierci i 33 lata wiezienia. W celi śmierci spędził 137 dni. Wyrok wykonano 1 marca 1951 r. o godz. 20.25. ?Klamra" został zmordowany strzałem katyńskim w więzieniu mokotowskim przez oprawcę z UB. Razem z nim zabito sześciu innych członków IV Zarządu Głównego WiN. Ciało zostało pogrzebane w nieznanym do dziś miejscu.
[b]Wojna i miłość[/b]
Gdy Adam Lazarowicz zaczynał przygodę z wojskiem, nie miał nawet 18 lat. Był rok 1919. Trwała wzmożona akcja organizowania armii dla obrony ojczyzny. W Galicji Ukraińcy wzniecili powstanie. Ich celem było oderwanie od Polski m.in. Lwowa.
Adam Lazarowicz uczył się w gimnazjum we Lwowie. Młody wiek nie pozwalał mu na wstąpienie do wojska. Przeciwni przerywaniu nauki byli też jego rodzice ? Franciszek i Wanda. Uważali, że jest za młody.
Na bezczynność nie pozwalało jednak Adamowi patriotyczne wychowanie. Jego przodkowie walczyli m.in. w powstaniu styczniowym. Lazarowicz przekupił więc dwiema paczkami papierosów szkolnego woźnego o nazwisku Wandokanty, by ten przed komisją werbunkową wyraził zgodę na ochotnicze zaciągnięcie się jego ?syna" Adama do wojska. Gdy chłopak po kryjomu opuszczał rodzinny dom, zauważyła go matka. Zaczęła płakać i protestować. ? A jak mnie uczyliście? Że dla ojczyzny, gdy trzeba, należy nawet oddać życie ? powiedział jej 17-letni ochotnik. Matce zabrakło argumentów i Adam Lazarowicz znalazł się na Wołyniu.
W tym czasie Galicja przestała być bezpiecznym miejscem dla jego rodziny. W czasie rebelii Ukraińcy chcieli rozstrzelać ojca Adama. Rodzice trafili do Jasła, rodzinnego miasta Franciszka.
Adam wciąż był jednak na Wołyniu i zamierzał tam nawet osiąść na stałe. W tym czasie poznał bowiem młodziutką pannę, podobno ładną, córkę bogatego szlachcica. Zakochał się i napisał do rodziców, żeby mu natychmiast przysłali metrykę, gdyż ma zamiar się żenić. ? Tego już rodzice nie wytrzymali. Że jako małoletni nadstawiał głowę za ojczyznę, to rozumieli i uważali za uzasadnione, ale że ich dziecko zamiast o szkole i książce myśli o ożenku, tego było za wiele ? opowiada pan Romuald.
Ostatecznie Franciszek wsiadł w pociąg, odnalazł jednostkę wojskową i zabrał syna do domu. Adam wrócił do nauki w jasielskim gimnazjum.
Rozbrat Lazarowicza z wojskiem nie trwał długo. Wrócił do niego już w 1920 r., by walczyć z bolszewickim najazdem na Polskę. Towarzyszyli mu szkolni koledzy i nauczyciele. ? Na fali ogólnego entuzjazmu ogłosili, że kto nie zechce iść do walki, po wojnie nie będzie miał prawa uczęszczać do gimnazjum ? mówi Romuald Lazarowicz. Jednym z organizatorów tej zbiorowej deklaracji był właśnie Adam, który z racji wcześniejszej służby cieszył się opinią starego wygi frontowego.
Ochotników żegnano uroczyście ? były marsz ulicami miasta, orkiestra, tłumy mieszkańców i zapłakane rodziny z kwiatami. ? Dziewczęta przypinały swoim chłopcom pamiątkowe wstążki z prośbą, by dużo i często pisali z frontu oraz wracali zwycięscy. Taką wstążkę otrzymał też od dziewczyny szeregowiec Adam ? wspomina jego wnuk.
Z walk przeciw bolszewikom Lazarowicz nie wyszedł bez szwanku. W ciężkim boju pod Chorzelami niedaleko Ostrołęki został ranny w nogę. Trafił do warszawskiego szpitala, w którym zaraził się tyfusem. Po rekonwalescencji został przeniesiony do cywila i wrócił do Jasła, gdzie zdał maturę.
Prawda jest jednak taka, że Adam wcale nie miał zamiaru pozostać w wojsku. Rozpoczął studia we Lwowie, ale kończył już w Krakowie, gdzie mieszkała jego miłość. ? Po studiach chciał się ożenić, założyć rodzinę i pracować jako nauczyciel, podobnie jak jego wybranka ? twierdzi pan Romuald.
Ale dalej utrzymywał kontakt z wojskiem. Odbywał szkolenia, 1 września 1931 r., dokładnie osiem lat przed wybuchem II wojny światowej, awansowano go na porucznika rezerwy. ? Wojsko było jego miłością, drugą po żonie i dzieciach, a zawód nauczyciela ? powołaniem. O wojsku, o przeżyciach wojennych, o tym, jak bili bolszewików w 1920 roku, potrafił opowiadać całymi godzinami ? przyznaje Romuald Lazarowicz.
[b]Historia nie pozwoliła mu wieść spokojnego życia wiejskiego nauczyciela w Gumniskach, gdzie przeniósł się z rodziną.[/b]
Gdy w 1939 r. niemiecki krążownik ?Schleswig Holstein" ostrzelał polskie Westerplatte, Lazarowicz po raz drugi wrócił do wojska. Włożył przechowywany w domu mundur, przypiął pistolet i zgłosił się jako ochotnik do PKU w Dębicy, skąd jeszcze przed przybyciem Niemców ewakuowały się władze cywilne i wojskowe, a on został ostatnim komendantem miasta. Gdy hitlerowskie wojska zbliżały się do Dębicy, otrzymał rozkaz wycofania się na wschód. W okolicy Rawy Ruskiej wstąpił do walczącego tam zgrupowania i objął dowództwo kompanii, z którą walczył aż do jej rozwiązania. Uniknął niewoli i po zmianie munduru na ubranie cywilne w październiku powrócił do domu.
Już następnego dnia spotkał się z kolegami z koła oficerów rezerwy, z którymi postanowił działać w konspiracji wojskowej. W tym czasie tworzyła się podporządkowana rządowi na uchodźstwie Służba Zwycięstwu Polski. Adam do niej wstąpił, złożył przysięgę i rozpoczął tworzenie plutonu Gumniska.
[b]Ochotnik i wyga[/b]
W ojca wstąpił nowy duch ? pochłonęła go praca podziemna w Dębicy i okolicy ? wspominał syn Lazarowicza Zbigniew w publikacji ?Adam Lazarowicz ? żołnierz Polski".
Po dwóch miesiącach SZP została przemianowana na Związek Walki Zbrojnej (w 1942 r. przekształcony w Armię Krajową). ?Klamra" w niedługim czasie został komendantem lokalnej placówki organizacji. Szybko ją rozbudował i zaczął przygotowywać akcje sabotażowe i dywersyjne. Jego jednostki likwidowały pojawiających się coraz częściej konfidentów. Lazarowicz był chwalony za umiejętności dowódcze i organizacyjne. ?Pod jego dowództwem Obwód przetrwał całą okupację bez większych wstrząsów i uzyskał pierwszą lokatę w inspektoracie Rzeszów" ? pisał w swojej monografii bliski współpracownik i podwładny ?Klamry" ppor. Antoni Stańko, ps. Pożoga. ?Walka konspiracyjna stała się jego życiową pasją, Lazarowicz należał do najszlachetniejszych ludzi, z którymi zetknąłem się w moim życiu" ? dodawał inny podwładny i przyjaciel Lazarowicza prof. Jan Łopuski, ps. Mariusz.
?Klamra" łączył różne środowiska, dogadywał się ze wszystkimi. Wśród jego żołnierzy byli chłopi, ale również ziemianie i arystokraci, nauczyciele, ale i księża. Jako działacz społeczny był powszechnie znany i ceniony. Dzięki temu mógł w konspiracji antyniemieckiej wiele osiągnąć. Jednym z jego sukcesów było rozpracowywanie rakiet V-1 i V-2. Dokonał tego dzięki obserwacji niemieckich prób z tą bronią na poligonie w Bliźnie koło Pustkowa.
Dowodzony przez niego obwód jako najlepiej zorganizowany, wyszkolony i przygotowany do walki otrzymał przechodni sztandar inspektoratu rzeszowskiego AK.
Sam Lazarowicz rok przed końcem wojny został przeniesiony z awansem na zastępcę inspektora Inspektoratu Rejonowego w Rzeszowie. Postawił wtedy jeden warunek. W trakcie planowanej akcji ?Burza" (której celem była zbrojna walka przeciw hitlerowcom i uświadomienie władzom radzieckim, że na wyzwolonych terenach to Polacy są gospodarzami) chciał dowodzić Obwodem AK Dębica. I taką obietnicę otrzymał. To właśnie dowodzone przez niego oddziały stoczyły wtedy największą bitwę partyzancką na Podkarpaciu ? pod Kałużówką.
Już wtedy ? podczas akcji ?Burza" ? zademonstrował sprzeciw wobec nadchodzącej komunistycznej władzy. Za pomoc, jaką jego oddziały udzieliły wojskom sowieckim, otrzymał Order Czerwonej Gwiazdy. Nie przyjął go.
Niedługo potem Sowieci rozpoczęli szykany i łapanki żołnierzy polskiego podziemia. Na liście poszukiwanych przez NKWD i UB znaleźli się m.in. ?Klamra" i jego bliski przyjaciel major Łukasz Ciepliński, ps. Pług. Obaj zdecydowali o dalszej działalności w konspiracji. Najpierw w AK, a po jej rozwiązaniu ? w utworzonej na jej bazie organizacji ?Nie", od słowa ?niepodległość" (przekształconej później w Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj).
Tę ostatnią szybko jednak, bo już w sierpniu 1945 r., rozwiązały władze w Londynie. Powód? Rozszyfrowanie przez NKWD i obawy, że walka zbrojna w ówczesnych warunkach prowadziłaby jedynie do niepotrzebnego wykrwawiania się narodu.
Takie przeświadczenie miało też pięciu pułkowników AK, którzy we wrześniu 1945 r. na tajnym spotkaniu w Warszawie utworzyli organizację niepodległościową pod nazwą Wolność i Niezawisłość (WiN). Początkowo jej celem nie była walka zbrojna przeciw komunistycznym oprawcom, ale działalność cywilna i polityczno-ideowa. Kierowali nią zamiast komendantów, jak to miało miejsce w AK, prezesi.
Po wojnie to właśnie w WiN zaczęli działać ?Klamra" oraz jego syn Zbigniew, ps. Bratek (w partyzantce od 1942 r.). Adam został zastępcą prezesa IV ZG WiN Łukasza Cieplińskiego, a jego syn załatwiał różne sprawy organizacji zlecone mu przez ojca. Przewoził i przechowywał pocztę, umawiał ludzi na spotkania. Przekazywał polecenia i ostrzeżenia ojca itp. Był de facto łącznikiem zarządu o dużych kompetencjach i dużej wiedzy organizacyjnej.
Ojciec starał się nie wyróżniać syna, wymagał od niego więcej. ? Było to w pełni rozumiane i akceptowane przez Zbigniewa. Miłość do syna była jednak oczywista i tkliwa ? wspomina Romuald Lazarowicz.
[b]Syn i wnuk[/b]
W swoich ostatnich słowach ?Klamra" przekazał rodzinie: ?Niczego, co w życiu robiłem, nie żałuję i gdybym się znalazł ponownie w podobnej sytuacji, robiłbym to samo". Temu przesłaniu wierna pozostała cała rodzina Lazarowiczów.
Zbigniew w okresie PRL pozostał aktywnym opozycjonistą. Łatwo nie było. ? Przez pierwsze lata po aresztowaniu Adama rodzina miała wielkie trudności w utrzymaniu się przy życiu, często wręcz głodna, pozbawiona pracy i możliwości studiowania, była przy tym inwigilowana. Trwała walka o przetrwanie. Żadna działalność nie była możliwa ? wspomina wnuk ?Klamry" Romuald.
Mimo to byli żołnierze AK utrzymywali kontakty. Niektórzy po odbyciu kary opuszczali więzienia, innych dopiero aresztowano, wszystkie rodziny były zaszczute. Namiastkę działalności stanowiło pielęgnowanie tych grobów zamordowanych patriotów, które udało się odnaleźć.
A potem przyszedł sierpień 1980 r. Zbigniew i jego syn Romuald zaangażowali się w działalność ?Solidarności" we Wrocławiu. ? Moja życiowa droga została niejako zdeterminowana, z góry zakreślona. Wywodząc się z tej rodziny, musiałem wnieść swoją cegiełkę w walkę o wolność, choć ciągle miałem poczucie, że robię za mało lub zbyt kunktatorsko ? przyznaje wnuk ?Klamry".
W październiku 1950 r. sąd skazał Lazarowicza na czterokrotną karę śmierci i 33 lata więzienia. W celi śmierci spędził 137 dni
Romuald już od końca lat 70. zajmował się kolportażem wydawnictw podziemnych. 13 grudnia 1981 r. udało mu się uniknąć aresztowania, bo przebywał nie w domu, lecz w lokalu konspiracyjnym. Internowano za to jego ojca i brata Przemysława. Jak do tego doszło? ? Przemysław się nie ukrywał, gdy więc bezpieka podczas rewizji znalazła bibułę, został internowany. Zbigniew ? na skutek amatorskiej konspiracji innych ? został zatrzymany parę godzin wcześniej i rewizja była tego konsekwencją ? opowiada wnuk ?Klamry".
Przed aresztowaniem Zbigniew zdążył jeszcze uratować sprzęt wydawniczy z siedziby zarządu regionu ?Solidarności". ? Po pierwszej pacyfikacji przez ZOMO od podwórza wynosił do samochodu maszyny do pisania i inne rzeczy, które później znakomicie ułatwiły nam pracę w podziemiu. Ocalił to wszystko przed zniszczeniem, bo gdy ponownie wpadło ZOMO, pałami zdewastowało cały pozostawiony sprzęt ? podkreśla pan Romuald.
On sam blisko współpracował z Kornelem Morawieckim, który mianował go naczelnym i wydawcą solidarnościowego pisma ?Z dnia na dzień". Później współtworzył Solidarność Walczącą i podziemne Radio Solidarność Walcząca. ? To nie przypadek, że w ruch ?Solidarności" weszła właściwie cała rodzina, angażując się na różnych polach, zwłaszcza w stanie wojennym ? mówi nam wnuk ?Klamry".
? Adam jest obecny nie tylko w naszej pamięci. Nasze polityczne, ideowe wybory są konfrontowane z jego ocenami. Zaangażowanie w ?Solidarność" było naturalne. Adam, gdyby żył, z pewnością by nas w tym wspierał ? podkreśla pan Romuald.
Dziękuję panu Romualdowi Lazarewiczowi i jego żonie za udzielone wsparcie merytoryczne. Ich wspomnienia, wiedza i przekazane materiały były nieocenione przy powstawaniu tego artykułu
źródła:rp.pl
http://onet.tv/i/dowiedzsie/polimaty-zolnierze-wykleci/gm42cv
Maszeruje Cracovia 5;00 http://www.youtube.com/watch?v=58lfmK6MwdA
83 dni później
Po Dniu Dziecka, o godzinie 17, w sali konferencyjnej na stadionie odbędzie się spotkanie z żołnierzem NOW, AK, WiN- Wacławem Szaconiem. Więźniem politycznym skazanym na czterokrotną karę śmierci, przyjacielem Józefa Franczaka "Lalka".
Zapraszam wszystkich którzy chcą posłuchać jak wygląda twarz Polski bez czerwonej, wschodniej naleciałości.
http://e-wpis.pl/pl/czterokrotnie-skazany-na-smierc
278 dni później
nie wiem dlaczego nie ma informacji :(
Dzisiaj w niedzielę, o godzinie 12.45 wyruszamy jak co roku w marszu z Małego Rynku do Parku Jordana, gdzie nastąpi odsłonięcie dwóch pomników Żołnierzy Wyklętych. O godzinie 12.00 dla zainteresowanych Msza Sw w Kościele Mariackim.
Mam nadzieję, że będzie nas sporo, i nie będziemy musieli się licytować w ilości z "patriotami" z drugiej strony Błoń.
https://www.facebook.com/106361456113094/photos/a.347113875371183.81721.106361456113094/975255439223687/?type=3&theater
Wszyscy na Marsz !!
Uroczystości poprzedziła msza św. w Bazylice Mariackiej oraz marsz ulicami Krakowa, m.in. z udziałem polityków, samorządowców i kibiców Cracovii oraz Wisły.
Czytaj więcej: http://www.dziennikpolski24.pl/aktualnosci/a/krakowianie-uczcili-pamiec-zolnierzy-wykletych-zdjecia-wideo,9446421/
http://www.dziennikpolski24.pl/aktualnosci/g/krakowianie-uczcili-pamiec-zolnierzy-wykletych-zdjecia-wideo,9446421,17124111/
http://www.dziennikpolski24.pl/aktualnosci/g/krakowianie-uczcili-pamiec-zolnierzy-wykletych-zdjecia-wideo,9446421,17124107/
Wiem że to z brukowca, ale mimo wszytko wrzucam...
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/51,44425,19692467.html?i=5
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/51,44425,19692467.html?i=11
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/51,44425,19692467.html?i=34
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/51,44425,19692467.html?i=45
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/51,44425,19692467.html?i=48
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/51,44425,19692467.html?i=49
26 dni później
Powstaje nowy mit Niezwyciezonych Polakow. Wojna nie jest ani biala ani czarna. Gdy chodzi o przezycie najwazniejszy jest instynkt przetrwania. W dzisiejszych czasach kart kredytowych, internetu, ogolnie dostepnego paliwa do samochodow- bardzo latwo o ocene i wybor wlasciwych decyzji. A mi od 26 lat wydawalo mi sie ze Polska idzie do krainy wiecznego sukcesu??? o naiwonosci !!!
W Wielki Piątek zalecana jest wstrzemięźliwość od alkoholu.
29 dni później
W marcu brałem udział w marszu na cześć Niezłomnych z kibicami gts-u, a dziś będę na pogrzebie mjr. Łupaszki z kibicami cwks-u. Dziwny jest ten świat...
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)