Bylem posiadaczem takowej Fiesty 1,4l z 89r i zycze powodzenia w znalezieniu "okazu" bez korozji :D
Naprawde to bedzie OKAZ. Ta blacha Fiesty to niezly wynalazek:D
.....zwlaszcza okolice wlewu paliwa , okolice uszczelki tylnej szyby, nadkoli, podlogi - nie, nie , to juz wystarczy chyba?
-
-
Samochody
A jest Ford z tego okresu bez korozji? Drzwi od spodu to nie korodują ja w mondziakach?
mam escorta 97 rok bez grama rdzy
awaria Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> mam escorta 97 rok bez grama rdzy
Ja mam z 96 r., tylko lewe nadkole robię prawie co roku !
izbik Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Bylem posiadaczem takowej Fiesty 1,4l z 89r i
> zycze powodzenia w znalezieniu "okazu" bez korozji
> :D
> Naprawde to bedzie OKAZ. Ta blacha Fiesty to
> niezly wynalazek:D
> .....zwlaszcza okolice wlewu paliwa , okolice
> uszczelki tylnej szyby, nadkoli, podlogi - nie,
> nie , to juz wystarczy chyba?
BartAcid Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> A jest Ford z tego okresu bez korozji? Drzwi od
> spodu to nie korodują ja w mondziakach?
Fiesty były ocynkowane, ale tylko od wewnątrz, stąd problemy z blachą. Korozja w okolicy wlewu paliwa oznacza śmierć tego auta. Są dwie perełki w Europie Zachodniej, ale mają skrzynię automatyczną, bardzo małe przebiegi do 40 tys. i ceny 2-3 tys. euro plus opłaty ;-)
130 dni później
proszę o poradę.
dziewucha miała stłuczkę. w zasadzie obcierke. nie w zasadzie nie wiem jak to nazwać... cmoknięcie tylnym zderzakiem w przedni kogos za nią na parkingu. no generalnie nic się nie stało ale spisała oświadczenie bo tamtej baby mąż tak kazał. ubezpieczyciel poprostu wycenił szkodę na 1000 zł chociaż nic się nie stało tłumacząc, że za taką szkodę zawsze tyle dają. bez wysyłania tego jak mu tam...? eksperta...? rzeczoznawcy
no i teraz przyszło pismo z jej ubezpieczalni, żeby potwierdzić szkodę. tyle, że przecież nic się nie stało a tu nawet mapka by rozrysować szkodę :P
mi się wydaje, że jak już oświadczenia poszły to po ptokach ale tak na przyszłość to czy coś można zrobić? no cmok był więc nie ma o czym gadać ale jaka szkoda? za jakie 1000 zł przedewszystkim ?
Minimalna rysa wystarczy i to już jest szkoda.
Tego co przysłali nie trzeba odsyłać. Wyrzuć do kosza i doopy sobie tym nie zawracaj.
Ja musiałem odesłać przysyłali mi to 3 razy (:P) chodź dostali oryginał + zdjęcia mojego dowodu i prawa jazdy oraz przeglądu, wysłałem im ponownie zdjęcia z kom i cisza. Ogólnie porażka z takimi drobnymi kolizjami... ubezpieczenie polecam po szkodzie w PZU wychodzi najtaniej.
Czasami dzwonią w międzyczasie by potwierdzić i tyle. Żadnych mapek wypełniać nie trzeba, to standardowy druk, ale wszyscy to mają gdzieś ;)
Tak, jak pisał Kruszyna, szkoda to szkoda, liczy się jako pojedyncze zdarzenie, niezależnie od tego czy urwałeś gościowi pół auta* czy zarysowałeś zderzak ;)
* - oczywiście mówimy tu o kolizji drogowej, tj gdy nie ma rannych
Na drugi raz sprobujcie Santo spisac prywatne oswiadczenie z pelnymi danymi i zdjeciem .W takim wypadku lepiej pokryc jakas polerke czy malowanie malego elementu z wlasnej kieszeni u prywatnego lakiernika. Wychodzi duzo taniej a przedewszystkim nie tracisz znizek.
Edit.
Oczywiscie nie moge byc pewien czy takie praktyki przechodza w Polsce ale w Anglii tak staramy sie robic bo za bzdure potrafia odebrac potezne znizki! Jak kiedys przez nieuwage rozbilem swiatelko podswietlajace rejstracje w tylnym zderzaku i po wymianie danych z kierowca poszkodowanym umowilem sie , ze zadzwoni do mnie od lakiernika po wycenie szkody i w tedy podejme decyzje czy zaplace z wlasnej kieszeni czy z ubezpieczenia. Fakt , trzeba trafic na "czlowieka" a nie na "kuwe " ale warto porozmawiac. W tedy zaplacilem cos z 80 funtow a przez ubezpjeczalnie co najmniej 250 i utrata pewnej kwoty znizki.
Teraz moze nie na temat ale podam wam przyklad sprzed kilku miesiecy jak wala nas firmy ubezpieczeniowe w Anglii po nawet najnizszej szkodzie:
Zona i jeszcze jakas znajoma jej czekaly w swoich samochodach przed szkola by odebrac dzieci.
Szczesliwie ( tylko dla mojej zony) ze siedzac w samochodach byly swiadkami , ze busik ktory przewozi niepelnosprawne dzieci urwal lusterko w samochodzi znajomej a mojej zonie przyrysowal przedni blotnik. Kierowca nawet nie chcial sie przyznac ani rozmawiac z babkami , wysylajac je do wszystkich diablow.
Moja zrobila zdjecie busowi i szkody po czym zadzwonila do firmy ubezpieczeniowej . Teraz uwaga , najciekawsze !
Moja zadzwonila tylko po porade ( jako , ze ma w ubezpieczeniu porady wpisane) i spytala , co ma zrobic w takim przypadku gdy ma zdjecie szkody , obu pojazdow , swiadka a kierowca nie przyznaje sie do winy.... prosta sprawa wydaj sie ...
Ubezpieczalnia uspokoila moja zone i powiedziala , ze zajmie sie tym na polu prawnym.
W tym samym czasie skontaktowala sie z przewoznikiem , czyli pechowo z instytucja panstwowa odpowiedzialna za takie przewozy by koszta naprawy zostaly pokryte. Sprawa trwala z kilka miesiecy (!) Najpierw polecili zonie wizyte u lakiernika i wycenienie szkody a pozniej wyslanie e- mailem kosztorys lakiernika by wyslac czek. Wszystko to zostalo zrobione po czym pani w biurze odpowiedziala mojej pani , ze nie wyplaca bo kierowca sie nie przyznaje i oni mu wierza !.
To pierwszy cios. Drugi nastepuje za raz po nim a ktory motywuje moja zone maksymalnie na wojne .
W tym czasie przychodzi automatyczne przedluzenie umowy z ubezpieczalnia - ale (!) juz z podwyzka o 25 procent i utraty 5 lat znizek.
Po telefonie zony do firmy ubezpieczeniowej ktora ma wytlumaczyc powod podwyzki dowiadujemy sie , ze zglosilismy szkode i po kalkulacji tyle nowe ubezpieczenie kosztuje. Naprawde nie mam jak tego wpisu skrocic by byl zrozumialy :)
Wiekszosc z Was byla by w takim samym szoku jak my , zwlaszcza kiedy nie mogli nam racjonalnie wytlumaczyc za co policzyli nas ,
Po pierwsze szkoda nie naprawiona , po drugie - po telefonie zony nikt z nia sie nie kontaktowal z ubezpieczalni na temat tej szkody czy jakiejkolwiek akcji prawnej !
Po takiej konwersacji z ubezpieczycielem poprosilismy o zamkniecie sprawy bo i tak staramy sie prywatnie rozwiazac ta szkode bezposrednio z urzedem.
Moja wkurwi..ona na maksa zrobila kopie zdjecia z telefonu i na najlepszym papierze oraz rozdzielczosci po czym wyslala jeszcze raz do urzedu miasta.
To ostatnie zdjecie przewazylo jednak szczesliwie - po kilku miesiacach od zdarzenia i kilku myciach samochodu wciaz mielismy bardzo widoczny i specyficzy kolor fioletu na nadkolach i zdarty lakier . Urzad wyslal czek.
Niby historia sie skonczyla happy- endem ....ale nie do konca.
Od przedluzonego ubezpieczenia placimy okolo 10 procent wiecej skladki miesiecznej , bo jak nam ubezieczalnia wytlumaczyla - zglosilismy szkode !!! Dobrze , ze zwrocili nam wszystkie zabrane lata bezszkodowej jazdy.
....nie jestescie ciekawi co z drugim samochodem ktory stracil lusterko ? :D To juz naprawde w duzym skrocie .
Znajoma nie byla tak zdeterminowana jak moja kobietka i przyplacila to zdarzenie utrata ponad polowy znizki za bezszkodowa jazde i podwyzke ubezpieczenia o pare stow funtow rocznie .......
W zeszłym roku za "małe" malowanie zapłaciłem 1.5 k - nie wiem czy to taki interes?
Utrata zniżki (jednoroczna) to jakieś cirka ebałt 100 zeta. Nie wiem co by musiało być do odmalowania, żeby wyszło "dużo taniej" u prywatnego lakiernika. Chyba paznokieć :D
Aston1906 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Utrata zniżki (jednoroczna) to jakieś cirka
> ebałt 100 zeta. Nie wiem co by musiało być do
> odmalowania, żeby wyszło "dużo taniej" u
> prywatnego lakiernika. Chyba paznokieć :D
Dokladnie. Po to place to ubezpieczenie zeby wlasnie z mojej winy pokryc koszta naprawy auta. Tak jak pisze Aston lekko otarlem z mojej winy goscia choc jakbym mial w sobie troche skurwysynstwa to bym go ubil jak swinie za to co mi zrobil... (nie bede sie rozpisywal... wjechal mi w drzwi a nie musial... po czym wysiad i na moje pytanie czy musial powiedzial ze Panie kierowco to sa przeciez dla mnie pieniadze....choooj mu w krzyz...) zaplacilem 712zl skladki po kolizji a przed placilem 687zl... takze nie warto sie zamyslac za wczasu ... ojeju strace 10% znizek... Mi to wyszlo na korzysc.
Może być setka, a może być i kilka tysięcy w przeciągu kilku lat.
Naprawianie w tymkraju czegokolwiek z AC to jest duży hazard.
Ale ja z innej beczki. Piszecie, że fajnie być ubezpieczonym w PZU, natomiast być ofiarą kogoś tam ubezpieczonego to koszmar.
Kilka miesięcy temu dziadek jadący na pogrzeb nie zatrzymał się na światłach i złożył se swoją oktawię na narożniku mojego jeepa. Strzał był konkretny i PZU wyceniło mi szkodę całkowitą. Nawet się ucieszyłem, bo auto i tak było do sprzedaży, tyle że zaproponowali mi wycenę w wysokości [color=#FF0000]1/3 rynkowej wartości auta[/color], po moim gwałtownym sprzeciwie podnieśli wartość auta do 2/3, przelali mi kasę na konto i siedzą cicho.
Zaangażowałem kancelarię prawniczą i będę się bujał w sądzie pewno jeszcze z rok.
Auto stoi, nie mogę go naprawić ani nim jeździć. Mojej winy w kolizji zero.
Sterby moja sprawa z nie mojej winy ciagnie sie od grudnia (tylko u mnie przez sad gospodarczy bo auta to moje narzedzie pracy) bo nagle wartosc samochcodu z 20890zl jakie wyliczyl po wycenieniu szkody na 16322zl spadla na 15400 :) :) ot tak poprostu :) Sprawe mam wygrana bo wszystkie papiery dalem i prawniczka od kopa mi powiedziala ze dostane co do zlotowki plus postojowe plus odsetki tylko to potrwa rok czasu...
Czemu nie mozesz nic z autem robic bo co?? moja sprawa poszla do sadu ja naprawilem na swoj koszt wszystko i jezdze normlanie ...tylko... ja zrobilem wycene raz jeszcze szkody przez goscia ktory sie tym zajmuje i on i prawniczka mi od razu powiedziala ze mozna naprawiac zaraz po drugiej wycenie szkody...
gorzej, że ubezpieczyłem jej auto na mojego dziadka (współwłasność)na którego wszyscy w rodzinie mamy samochody :D
mnie zastanawia taka kwestia czy jakby wezwała psy (na parkingu na galerii nie dostałaby mandatu) to czy oni by mogli stwierdzić dobra ziomuś nic się nie stało więc nie ma o czym gadać. generalnie gra teraz dla mnie ewentualnie o to by cwaniakowi dać zarobić jak najmniej bo nic się nie stało i nie mówimy i zderzeniu tylko przytuleniu zderzakami więc ja mówie mojej daj pani stówkę na obiad i po temacie. ubezpieczyciel wyrzyguje jednak 1000 zł bez wysłania rzeczoznawcy... trochę dziwne czemu oni są takimi frajerami?
chyba zaczynam rozumieć czemu ludzie żyją z takich rzeczy :)
Wiedz że im większa szkoda tym ciężej wyciągnąć pieniądze. Tak jeśli wezwiesz policję a masz nawet minimalne rysniecie mandat za spowodowanie kolizji.
Jednego z moich aut mi nie szkoda i jak będe miał okazje trafić jeszcze raz przedstawiciela lub taryfiarza to bez zastanowienia to zrobię. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Odpowiedzialność zbiorowa , mógł kiedyś taryfiarz wyhamować ale tego nie zrobił. I jeszcze się chwalił do innego taxiarza że gowniarz mu się wystawil to skorzystal
Tylko nie traf we mnie czasem ;)
naKSC Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Tylko nie traf we mnie czasem ;)
Przeca Ty na wyspach siedzisz?
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (2 użytkowników)
Goście (2)