przed wakacjami byli bohaterami akcji majacej na celu zablokowanie pieniędzy na modernizację lodowiska Cracovii, co im się po dużej części udało. O tych dwóch Panach pisze dziś krakowska prasa...:
Urzędnicy pomylili się i wypłacili radnym wyższe diety. Na liście dłużników są prominentni politycy PO, PiS i Partii Demokratycznej
dziś
Poseł PO Ireneusz Raś powinien zwrócić do kasy miejskiej 12 tys. 731 zł, szef krakowskiej PO Paweł Sularz - 13 tys. 524 zł. Mirosław Gilarski, wiceprezes zarządu okręgowego PiS jest winny gminie 4 tys. 597 zł. Brygida Kuźniak, przewodnicząca małopolskiej Partii Demokratycznej - 894 zł. Lista dłużników obejmuje 689 nazwisk, a łączne zobowiązania wraz z odsetkami sięgają ponad milion zł.
To nie ich długi?
Sprawa nadpłaconych diet radnych dzielnicowych dotyczy 2002 i 2003 roku. Do ich wyliczenia urzędnicy miejscy przyjęli wtedy zły przelicznik. Błąd wykryła dwa lata później Regionalna Izba Obrachunkowa. Od tego czasu gmina próbuje odzyskać pieniądze. Politycy dzielnicowi wspinają się zaś po szczeblach kariery, ale do oddawania się nie palą. - To nie są moje długi, lecz urzędników. To oni się pomylili - twierdzi Sularz. - Nie będę płacił za nie swoje winy. Może mnie zmusić do tego jedynie wyrok sądu. Problem jednak w tym, że wyroki w procesach, jakie urząd miasta wytoczył kilku samorządowcom, były niekorzystne dla gminy. Sędziowie uznali, że nie można domagać się zwrotu pieniędzy, ponieważ zostały dawno wydane. A radni, przyjmując wyższe diety, byli przekonani, że są one wypłacane zgodnie z prawem. Nie liczyli się więc z obowiązkiem ich zwrotu.
Problem etyczny
Teraz tylko od dobrej woli samorządowców zależy, czy zwrócą pieniądze czy też nie. Kilku polityków PiS m.in. Mirosław Gilarski i Agata Tatara zadeklarowało swoim kolegom, że chce uregulować należności, reszta jeszcze się zastanawia. - To był ewidentny błąd urzędników. Trudno bym ,ja ponosił odpowiedzialność. Pomyślę jednak co z tym fantem zrobić - stwierdził Krzysztof Sułowski. Brygida Kuźniak jest zaskoczona obecnością na liście dłużników. - Kilka lat temu dostałam w tej sprawie pismo z urzędu. Odpisałam, by należności potrącono mi z diety. Myślałam, że sprawa jest już dawno załatwiona - dziwi się szefowa Partii Demokratycznej, ale deklaruje, że pieniądze zwróci. Z posłem Rasiem i Stanisławem Madejem, przewodniczącym dzielnicy Wzgórza Krzesławickie nie udało nam się wczoraj skontaktować.
Odgrzewane diety
Platforma okopuje się na dotychczasowych pozycjach. - Przecież nie ukradliśmy tych pieniędzy - irytuje się radny Stanisław Zięba. - Nikt nie był świadomy, że na jego konto wpływają większe kwoty. - Czuję się trochę oszukana - mówi Katarzyna Matusik-Lipiec, wiceprzewodnicząca rady miasta (PO). - Nie mam tych pieniędzy, nie czuję się w obowiązku ich spłacenia. Według Zięby, radni być może inaczej podeszliby do regulowania należności, gdyby inna była postawa urzędników - gdyby przeprosili za błąd, grzecznie zwrócili się z prośbą. Tymczasem urzędnicy zareagowali ostrym w tonie pismem, w którym od razu grozili radnym sądem. - Powrót do tej sprawy tuż przed spodziewaną kampanią wyborczą to pewnie nie przypadek. Ktoś próbuje dla celów politycznych odgrzać tego kotleta - twierdzi Zięba.
Chcieli umorzyć
Sprawa diet wróciła, ponieważ urzędnicy, zniechęceni przegranymi procesami, wpadli na pomysł, by umorzyć te należności. Stanisława Szlachta, dyrektor wydziału finansowego argumentowała, że koszty prawie 700 procesów, jakie powinna wytoczyć gmina przekroczyłyby pewnie kwotę długu. Na umorzenie powinni jednak najpierw wyrazić zgodę radni z komisji budżetowej. Ci jednak wczoraj negatywnie zaopiniowali ten pomysł. Za głosował jedynie Kajetan d'Obyrn z PO, kilka osób wstrzymało się od głosu, bo sprawa dotyczy ich osobiście. Reszta była przeciw.
W ten sposób urząd miasta znalazł się w punkcie wyjścia. A problem diet wciąż pozostaje otwarty. Radny Bogusław Kośmider z PO proponował podczas komisji, by gmina sprzedała dług firmie windykacyjnej, ale szybko okazało się, że przepisy na to nie pozwalają. Na razie na dobrowolny zwrot diet zdecydowało się 48 osób, a z obecnych radnych miejskich tylko Bolesław Kosior (PiS).- Nie czuję się jakimś chlubnym wyjątkiem. W moim przypadku była to niewielka kwota - przyznaje skromnie Kosior. - Koledzy, którzy mają zwrócić po kilka, kilkanaście tysięcy maja z pewnością większy kłopot - dodaje. Urzędnicy liczą, że część radnych ruszy sumienie i zwrócą pieniądze pod presją opinii publicznej albo władz partyjnych.
-
-
Dalsze losy Kajetana i Pawełka...
"- To nie są moje długi, lecz urzędników. To oni się pomylili - twierdzi Sularz. - Nie będę płacił za nie swoje winy."
Nie sposob odmowic mu racji. Jesli babka w sklepie zle mi wyda reszte, to nie ma prawa mnie potem straszyc policja z tego powodu. To ona ma uzupelnic brak w kasie.
Dlugu umarzac nie wolno - urzedasy spapraly robote, to niech teraz z wlasnych pensji to pokryja.
Mnie interesuje stanowisko Ireneusza Rasia, z dwoch powodow - to Pasiak i na niego glosowalem.
Jak nie spłacą, to przepadną w wyborach.
pasiasty81 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie sposob odmowic mu racji. Jesli babka w sklepie
> zle mi wyda reszte, to nie ma prawa mnie potem
> straszyc policja z tego powodu. To ona ma
> uzupelnic brak w kasie.
>
> Dlugu umarzac nie wolno - urzedasy spapraly
> robote, to niech teraz z wlasnych pensji to
> pokryja.
>
> Mnie interesuje stanowisko Ireneusza Rasia, z
> dwoch powodow - to Pasiak i na niego glosowalem.
>
>
>
> Zmieniany 1 raz/y. Ostatnio 2007-08-30 16:34 przez
> pasiasty81.
człowieku-
-zwykła, ludzka uczciwośc wymagałaby zwrotu tych pieniędzy
rozumeim ze jak sie babka rypnie w sklepie i wyda Ci za duzo to sie cieszysz ze zarobiles-zamiast jej zwrocic uwage na pomylke... gratuluje!!
a tego typu deklaracje powinny Sularza zdyskwalifikowac jako polityka
tu hamer ma racje ,jest jeszcze jedna strona medalu urzędnicy powinni jakoś spokojniej podejść do tematu bo to jest ich błąd a nie od razu do Sądu.
pasiasty81 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> "- To nie są moje długi, lecz urzędników. To
> oni się pomylili - twierdzi Sularz. - Nie będę
> płacił za nie swoje winy."
>
> Nie sposob odmowic mu racji.
???????????????
Sposób.
Człowieku - dostał omyłkowo coś co nie jest jego!
Jak najszybciej powinien to zwrócić!
Jeśli jest uczciwy...
:)
A poza tym nie ma to nic wspolnego z płaceniem nie za swoje winy.
Czy on za coś płaci? Ze swoich pieniędzy? Nie. ODDAJE to co dostał niesłusznie.
Płacenie za nei swoje winy to byłoby, gdyby urząd wypłacił za mało
z przyznanych mu diet i nie chciał wyrównać - a pomyłka byłaby czyjaś.
A porównanie z kasjerką nie jest najlepsze. Tu nawet nie było opcji wydawania - gdzie kasjerka patrzy, on też patrzy... On po prostu dostał pieniądze nie swoje. I jeszcze z Budżetu KRAKOWA dla którego dobra ponoć ma pracować...
Nie mówiąc już o tym że te diety są za wysokie...
Zwlaszcza za ich - tfu! działalność...
"rozumeim ze jak sie babka rypnie w sklepie i wyda Ci za duzo to sie cieszysz ze zarobiles-zamiast jej zwrocic uwage na pomylke... gratuluje!!"
Pracowalem na kasie. Rypnalem sie pare razy. Myslisz, ze ktos mi zwracal uwage? W taksowce kiedys przez pomylke zamiast 10 zl wyciagnalem 100 i gosc mi wydal 2 zl reszty. Taka mamy rzeczywistosc. Dlatego jakby mi babka wydala za duzo, to tak - moj zarobek, Jej strata. To raz.
Dwa..
"Człowieku - dostał omyłkowo coś co nie jest jego!
Jak najszybciej powinien to zwrócić!"
W artykule jest zalozenie, ze oni wyzsza kwote (skladajaca sie byc moze z kilku elementow) dostawali nieswiadomie. Gosc dostawal przez pare lat przelewy co miesiac na kwote wyzsza o ilestam zl. Z tego uzbieralo sie kilkanascie tysiecy.. i co, myslisz, ze on jutro pojdzie i zwroci te pieniadze, bo trzymal je specjalnie na taka okolicznosc? Ciebie byloby na to stac (finansowo)?
Ja w tej sytuacji jako radny - niezaleznie od tego, czy pieniadze bym ostatecznie zwrocil czy nie - udupilbym urzedasow z miejsca. Niech sobie innej pracy szukaja, jesli nie potrafia pieniedzy liczyc, bo od tego m.in. sa.
Dyskusja na ten temat (prowadzona nie tylko na tym forum) jest dla mnie dowodem na to, że i w Polsce i w całym świecie nie ma kryzysu moralnego, jest kryzys... moralności.
Dawniej było tak, że normalny człowiek wiedzial co jest dobre a co jest zle. Czasem czynił źle ale zdawał sobie z tego sprawe. To jego sprawa była. I jeżeli zbyt wielu tak czyniło, można było mówić o kryzysie moralności.
Dziś bardzo wielu ludzi nie wie, co jest dobrym a co złym. I to jest kryzys moralności.
Dla pytających o Rasia:
[i]Poseł Raś, który z nadpłaconych mu w przeszłości diet radnego zalega magistratowi ponad 12 tys. zł obwieścił wczoraj: - Postanowiłem przeznaczyć te pieniądze na remont chodnika w mojej dzielnicy!
Poseł uważa, że magistrat domaga się tych pieniędzy niezgodnie z prawem, ale dość ma już "szargania jego nazwiska w mediach" i nadpłacone mu pieniądze postanowił oddać społeczeństwu, ale w innej, niż to sobie wyobrażali urzędnicy formie. - Nazwisko Raś do czegoś w końcu zobowiązuje! - mówi poseł PO i zapewnia, że jest już po rozmowach z firmą budowlaną, która wyremontuje brakującą część chodnika przed żłobkiem nr 27 na os. Kazimierzowskim, czyli w dzielnicy, w której był niegdyś przewodniczącym rady. - Fakturę prześlę prezydentowi Majchrowskiemu - dodaje.
Przypadek posła Rasia to część opisywanego już przez nas problemu, który dotyczy około 700 byłych radnych dzielnicowych, którym magistrat przez pomyłkę wypłacał w poprzednich kadencjach zbyt wysokie diety. Gdy potem zażądał zwrotu, większość odmówiła. Kwota zaległości wynosi dziś z odsetkami ok. 1,2 mln zł. Wśród dłużników jest wielu obecnych radnych miejskich. - Obiecując remont chodnika, nie chcę wywierać presji na moich kolegów radnych. Wiem, że wielu z nich nie stać na takie gesty, a pod względem prawnym sprawa jest czysta, to urzędnicy zawinili. Ja podejmuję takie działania, bo dzięki diecie poselskiej mogę sobie na remont chodnika pozwolić - tłumaczy Ireneusz Raś. Droga do żłobka nr 27 ma być jak nowa już pod koniec września. Przypomnijmy, że w środę radni PiS-u zadeklarowali, że zwrócą magistratowi pieniądze.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków[/i]
I to jest klasa. Ma moj ponowny glos w pazdzierniku.
Dzisiejszy DP publikuje ciekawy artykuł o "buncie" oburzonych radnych z Komisji Sportu, którzy nie otrzymali darmowych karnetów na Wisłę. Czytając takie informacje wyłania się nieciekawy obraz Komisji i jej ewentualnej klubowej "stronniczości". Niestety dla Cracovii ma to swoje konsekwencje przy jakichkolwiek głosowaniach w Radzie. Wśród licznych "bohaterów" artykułu - znowu Paweł S.
Ta sprawa nie jest tak do końca jasna. Jaka tak naprawdę w tych wina radnych??
pasiasty81 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Pracowalem na kasie. Rypnalem sie pare razy.
> Myslisz, ze ktos mi zwracal uwage? W taksowce
> kiedys przez pomylke zamiast 10 zl wyciagnalem 100
> i gosc mi wydal 2 zl reszty. Taka mamy
> rzeczywistosc. Dlatego jakby mi babka wydala za
> duzo, to tak - moj zarobek, Jej strata. To raz.
>
gratuluje dobrego samopoczucia-mam nadzieje ze często będziesz trafiał na takich taksówkarzy!! nie zauważasz ze jesteście siebie warci?? zresztą nieważne-twoja sprawa...
Wina Radnych jest taka że powinni zwrócić pieniądze do kasy Rady Miasta i to bez dyskusji a nie udawać Greka lub przekazywać na cele dobroczynne czy remont wg ich uznania, bo to są nasze pieniądze mieszkańców miasta Krakowa .
Natomiast urzędnik czy grupa urzędników którzy dopuścili do tej sytuacji powinni być wyrzuceni z pracy a nie domagać się roszczeń w Sądzie.
W całą tą niesmaczną sytuacje wplątanych do zwrotu pieniędzy jest około kilkuset ludzi nie tylko w/w panowie.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)