2 sprawy
Primo: Nie do końca jest chyba tak że Filipiak może zrobić wszystko co będzie chciał,łącznie z obniżeniem poziomu sportowego do III ligowego.Z tego co pamietam nie jest on właścicielem większościowego pakietu akcji i choć ma zgodę reszty udziałowców,czyli miasta na monopol w zarządzaniu to w sprawach strategicznych chyba decydować sam nie może. Byc może znaleźliśmy się w punkcie w którym miasto powinno się upomnieć o swe prawa skoro ono daje pieniądze, niech daje i Comarch. A swoją drogą już za 9 miesięcy mamy wybory samorządowe, może powinniśmy zamiast biadolić zacząć dyskusję na temat " jak możemy wpłynąć na polityków"
Secundo: Czekam i czekam na jakieś światłe wystąpienie ze strony Craco i nie mogę się doczekać. On który zawsze wszystko wiedział, znał prawdy jawne i utajone teraz nabrał wody w usta. Obawiam się, że jeśli nadal będzie chował głowę w piasek to może się wśród Forumowiczów już na Amen utwierdzić opinia, że jest tylko wichrzycielem i szkodnikiem.
Craco czekam na konkretne propozycje działania z Twej strony.
-
-
Profesor wycofuje sie z futbolu.....
Ja również. I czekamy na tych licznych sponsorów...
konserwa Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> decydować sam nie może. Byc może znaleźliśmy się w
> punkcie w którym miasto powinno się upomnieć o swe
> prawa skoro ono daje pieniądze, niech daje i
> Comarch. A swoją drogą już za 9 miesięcy mamy
> wybory samorządowe, może powinniśmy zamiast
> biadolić zacząć dyskusję na temat " jak możemy
> wpłynąć na polityków"
Jeżeli miasti by się o coś upomniało, to będzie to zawsze ze stratą dla Cracovii. A jedynyą metodą mogąca przynieść wiele dobrego Cracovii jest KUPOWANIE KARNETÓW! Wiem że są droge ale ci którzy ich nie mają, powinni już teraz zbierać kasę. W III lidze przychodziła na Pasy po 10 tyś a teraz?
>
> Secundo: Czekam i czekam na jakieś światłe
> wystąpienie ze strony Craco i nie mogę się
> doczekać. On który zawsze wszystko wiedział, znał
> prawdy jawne i utajone teraz nabrał wody w usta.
> Obawiam się, że jeśli nadal będzie chował głowę w
> piasek to może się wśród Forumowiczów już na Amen
> utwierdzić opinia, że jest tylko wichrzycielem i
> szkodnikiem.
> Craco czekam na konkretne propozycje działania z
> Twej strony.
>
Dolfuss, ale równie dobrze przy takim nastawieniu kupowanie karnetów może skończyc się klapą. Dajmy na to 3000 nowych kibiców kupi karnet da to Cracovii ok 1,5 mln w skali roku a profesor w tym samym czasie uzna że, ponieważ klub sam na siebie zarobi on może zejść z kosztami o kolejne 1,5-2 mln.
Kupować karnety, chodzić na mecze - TAK! ale presja na większościowego akcjonariusza też nie zaszkodzi.
A tak wogóle sądzę że chodzi o coś całkiem innego a Profoser rozgrywa nami w jakimś biznesie z miastem.
konserwa Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Dolfuss, ale równie dobrze przy takim nastawieniu
> kupowanie karnetów może skończyc się klapą. Dajmy
> na to 3000 nowych kibiców kupi karnet da to
> Cracovii ok 1,5 mln w skali roku a profesor w tym
> samym czasie uzna że, ponieważ klub sam na siebie
> zarobi on może zejść z kosztami o kolejne 1,5-2
> mln.
> Kupować karnety, chodzić na mecze - TAK! ale
> presja na większościowego akcjonariusza też nie
> zaszkodzi.
>
> A tak wogóle sądzę że chodzi o coś całkiem innego
> a Profoser rozgrywa nami w jakimś biznesie z
> miastem.
>
Ja nie twierdzę, że nie jest to jakaś rozgrywka ale wiem jak to jest z naszym stadionem i jego "pełną widownią". Jest bardzo kiepsko. Będziemy lepszym produktem medialnym jeśli stadion będzie pełny. Byłem bardzo rozczarowany gdy widziałem, jak małe jest zainteresowanie karnetami na mecze. Przykre ale prawdziwe.
AQQ w twoim bardzo ciekawym poscie
jest watek dotyczacy Pawla Misiora z ktora nie moge sie zgodzic...
"Jeśli P. Misior ściąga do klubu inwestora, to chyba raczej powinien sobie zdawać sprawę z tego, że jeśli takowy (nazwijmy to poważny inwestor) rzeczywiście do klubu wejdzie, to prędzej czy później właśnie Jego (Misiora) ze stołka zwali - a jeśli tego nie wiedział to raczej nie wiedział chyba do końca "co robi" i nie świadczy to o Jego (Misiora) intelekcie zbyt dobrze - prawda?"
W tym co piszesz jest ukryte zalozenie,
ze Pawel Misior prezesowal Cracovii z jakichs osobistych przeslanek
i jak juz "wskoczyl na stolek" to po to zeby sie go kurczowo trzymac
Jakos ci umknelo ze mozna robic pewne rzeczy (np byc prezesem)
nie tracac z oczu pryncypiów
a takim dla kazdego Pasiaka jest dobro Cracovii.
Dobro Cracovii stawiane ponad interes osobisty.
Jak twoj post (a wlasciwie ta jego drobna ulomnsc) swiadczy o twoim intelekcie?
Prosze pliss nie obrazaj Pawla,
bo mu sie nalezy szacunek za to co juz zrobil i co jeszcze dla Cracovii zrobi
Nie zamierzam przekonywać JF aby pozostał w klubie, ponieważ on sam tego nie chce. Po pierwsze nie ma praktycznie żadnej więzi emocjonalnej. Cracovią zainteresował się tylko po to, by wypromować swoją firme. I siebie. Chciał udowodnić że jest na tyle dobrym biznesmenem, że potrafi czynić niemal cuda. Wyciągnoł PASY z wielkiego bagna. Nie możeny jednak zapomnieć że on to robił tylko po to aby się wybić. Miał pieniądze, nie miał sławy. Od początku nas o tym przekonywał. Zawdzięczamy mu dużo, ale on zawdzięcza nam dokładnie tyle samo, albo nawet więcej.
Kolejnym etapem po wyciągnięciu Cracovii na salony miałobyć odkucie się. W zeszłym sezonie zauważył, że w polskiej piłce można osiągnąć dużo, przy małych nakładach (byliśmy najlepszym beniaminkiem od ładnych paru lat) Niestety teraz profesor zauważył, że rośnie mu konkurencja w Kielcach. Ciężko to powiedzieć ale sąsiadka i legła też jest poza naszym zasięgiem, więc 4-5 miejsce to maksimum na co nas stać w tym momencie. A to nie gwarantuje gry w pucharach, więc również rozgłosu Comarchu w europie. Produkcja "piłkarzy netto", czy kupowanie w niższych ligach i sprzedaż z zyskiem, jest etapem długo trwałym, a jak narazie właśnie w Kielcach to lepiej wychodzi niż u nas (Piechna, Golański)
JF będzie się wycofywał stopniowo, aby nie stracić dobrej opini, a ponadto może uda się osiągnąć coś więcej niż to 4-5 miejsce i będą puchary. Niestety, gdyby zainwestował to była realna szansa nawet na MP. A w przyszłym sezonie na LM. W tym sezonie jak się nie myle w Lidze Mistrzów grało aż 9 drużyn poraz pierwszy. Jednak moglibyśmy skończyć ja gts! (Valarenga, Tibilisi)
Jeszcze jedno zauważcie, że odejście od Cracovii JF wpłynie niestety pozytywnie na jego opinie. "Zrobił dużo dla polskiej piłki, osiągnoł sukces, gdy zaczoł tracić wycofał się, próbował zwalczyć korupcje, nie udało mu się, ale walczył." Dobry biznesmen poprostu. A do tego wniosek że nie ma co się pchać w piłke.
PS: Ten tekst znajduje się w 2 miejscach na forum ponieważ pisałem go do innego temaatu ale tu też pasuje.
Co sądzi Pilch o temacie wątku? O tym niżej.
==
Przemysław Rudzki:
Profesor Janusz Filipiak zapowiedział niedawno, że wycofa się z prezesury w Pana ukochanej Cracovii. I to po jednym przegranym meczu z Koroną Kielce! Czy futbol może budzić aż takie emocje?
Jerzy Pilch, pisarz, kibic Cracovii :
Wygrana i przegrana niosą za sobą mnóstwo emocji, a im bardziej ludzie są w futbol zaangażowani - powiedzmy - egzystencjalnie, tym to jest skrajniejsze, i ja rozumiem takie szaleństwo. [b]Znam jednak profesora Filipiaka i jak powiedział, że się wycofuje powoli, to znaczy, że się nie wycofuje.[/b] Są różne sytuacje - w poprzednim sezonie Cracovia grała mecz z Legią. Legia w doliczonym czasie gry nie wykorzystuje karnego, idzie kontra i jest gol dla Cracovii. To są zbiegi okoliczności, które nadają smak grze. I równie dobrze można było wtedy powiedzieć, że Cracovia kupiła tamten mecz. Albo że na stadionie był duch Papieża. Przecież to absurd. Prezes Korony nie wysłał do Krakowa mgły.
Rudzki:
Mgła pokrywa za to polski futbol zżarty korupcją. Kiedy ogląda Pan sędziów skutych kajdankami czy pieniądze ukryte w zapasowym kole samochodu, to miłość do futbolu nie blednie?
Pilch:
Ja chowam głowę w piasek. Nigdy mnie to specjalnie nie interesowało. W swoim życiu widziałem parę grubo sprzedanych meczów i cały stadion też to widział. Musiałem też widzieć szereg sprzedanych meczów, o których do dziś nie wiem, że były sprzedane. Ale co by mi dziś dała ta wiedza? Z drugiej strony to też jest jakiś rodzaj emocji - którzy sprzedali lepiej? Albo czy zdarzy się w drużynie taki niewtajemniczony frajer, co myśli, że grają naprawdę?
Rudzki:
Czyli nie wierzy Pan w walkę z korupcją?
Pilch:
Sprzedawanie meczów jest tak nieusuwalne, jak nieusuwalny jest doping. To najwyżej kwestia wyścigu - tak jak pomiędzy aparaturą wykrywającą doping a produkcją niewykrywalnych środków, co podobno zdarza się czasem w jednym laboratorium... Weźmy taką sytuację - jest ostatni mecz sezonu, w środku tabeli jest, powiedzmy, Groclin, przed spadkiem broni się... już nie mówię, że Cracovia, żeby nie zapeszyć, tylko jakaś tam drużyna, co jak zdobędzie trzy punkty, to zostanie w lidze. I wtedy to niech oni jednak taktownie kupią! Bo wtedy jest trochę wbrew rozsądkowi, żeby nie kupić.
Rudzki:
Jak to?!
Pilch:
A tak, że jak nie kupią, to spadną! Jak to jest małe miasto, to druga liga może oznaczać trzecią, bo najlepszych graczy zaraz rozkupią. Następuje degeneracja klubu, miasta, tych małych chłopców, dla których ambicją i życiowym marzeniem jest grać w pierwszej lidze. I to jest ta cena, że trzeba wybrać mniejsze zło.
Rudzki:
Kto wygra wyścig o mistrzostwo Polski? Legia czy Wisła? Wdowczyk czy Petrescu?
Pilch:
Wdowczyk. Legia idzie w górę, a zatrudnienie Petrescu w Wiśle to jest kolejny dziwny ruch, i wątpię, by ta ekscentryczność dobrze się skończyła. Nikt nie jest lepszy od Kasperczaka, który nadal bierze pieniądze od Wisły. Nie rozumiem tego biznesu. Wszelkie racjonalne przesłanki wskazują na to, że Legia zdobędzie tytuł. Wdowczyk jest bardzo dobrym specem, do tego dochodzi konsekwencja Waltera. I to wszystko wygra.
Rudzki:
Nie jest Pan zwolennikiem Petrescu...
Pilch:
Jego zatrudnienie to ukoronowanie szaleństw drugiego możnego krakowskiej piłki, Bogusława Cupiała. Za jego sprawą mógłby powstać ciekawy casus w historii futbolu, to znaczy długa ławka trenerska i możność wymieniania trenerów w czasie meczu. Do przerwy prowadzi Kasperczak, schodzi, wchodzi Engel, a na ostatnie 15 minut Górski. Petrescu życzę jak najlepiej, ale jestem kibicem Cracovii i muszę mieć dystans do Wisły. Przecież nie mogę użyć tego zabójczego wyrażenia, że lubię oba krakowskie kluby.
Rudzki:
Co Pana zdaniem sprawia, że futbol budzi tak wielkie emocje? Jeden kibic nie śpi całą noc przed transmisją ważnego meczu, drugi odwoła randkę z najpiękniejszą kobietą, bo właśnie musi iść na stadion, a jeszcze inny płacze jak dziecko po porażce ukochanego zespołu.
Pilch:
Wielkość piłki nożnej polega na tym, że spotkanie w A klasie nie różni się niczym od meczu na Wembley. Jest trzech sędziów i 22 zawodników. Mecz jest bitwą. My gramy. My wygrywamy. To utożsamienie jest w języku i w futbolu najmocniejsze. Jak grają siatkarze, to grają "nasi", czy "nasz" skacze na nartach, ale w piłkę gramy "my". My weszliśmy do finałów. Jesteśmy na polu walki. Piłce też daje siłę chwalebny konserwatyzm. Przepisy się nie zmieniają - nikt nie stawia band, nie powiększa bramek. Futbol zatrzymał się w drodze do brutalizacji i zatrzymał się - na szczęście - w drodze do "uatrakcyjnienia". Eliminowane z gry są tylko te punkty, które grożą zwyrodnieniem. Na przykład kiedyś bramkarz mógł trzymać piłkę godzinami. To było irytujące.
Rudzki:
Zmieńmy temat. Popiera Pan teorię Jana Nowickiego, że David Beckham to jest półmężczyzna?
Pilch:
Ten półmężczyzna ma przy sobie Victorię Beckham, co znaczy, że być półmężczyzną nie jest źle. Ja bym w takiej sytuacji zgodził się być nawet ćwierćfacetem. Beckham to europejski piłkarz, który wie, co robi, też jako biznesmen. Co nie znaczy, że go lubię. Miałem uciechę, jak nie strzelał tych karnych na Euro w Portugalii. Ale ja wiedziałem, że nie strzeli, miał śmierć w oczach.
Rudzki:
Nie lubi Pan angielskiej piłki? Przecież to kolebka futbolu.
Pilch:
Bronię się przed tą niechęcią, ale nie znoszę brytyjskiej piłki i w tym sensie nie jestem rasowym kibicem. Anglicy grają tak jak swego czasu Ruch Chorzów. Do przodu, 20 metrów przed siebie, dogonić, wrzucić w pole karne. Mam do tego uraz, zwłaszcza kiedy jeszcze pomyślę, jak ci Anglicy nas ciągle gromią. Organicznie ich nie lubię.
Rudzki:
W Anglii można kupić najwięcej biografii piłkarskich. Taki Robert Pires w wieku 29 lat miał na koncie już dwie książki. Co Pan sądzi o tego rodzaju literaturze?
Pilch:
Słabo się w niej orientuję. Przeczytałem kiedyś z ciekawością książkę Jacka Gmocha "Alchemia futbolu", bo Gmoch mnie interesuje, Gmoch jest ciekawy. Przedłużanie piłki nożnej na półki biblioteczne nie wydaje mi się jednak trafne.
Rudzki:
Czyli raczej nie napisze Pan z żadnym znanym polskim piłkarzem jego biografii?
Pilch:
Otrzymawszy taką propozycję, byłbym niewątpliwie w równie zaszczytnej, co niezręcznej sytuacji.
Rudzki:
Zdarzało się Panu płakać kiedyś po przegranym meczu ukochanej drużyny?
Pilch:
Nigdy nie płakałem, ale parę razy o mało mnie krew nie zalała.
Rudzki:
Nie uznaje Pan innych sportów niż piłka nożna?
Pilch:
Śmiertelnie nudzi mnie koszykówka. Nie może być tak, że każda akcja przynosi punkt. Koszykówka jest tak nudna jak zero do zera.
Źródło: gazeta.pl
Podzielam poglądy powyższe.
rev_krk Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie zamierzam przekonywać JF aby pozostał w
> klubie, ponieważ on sam tego nie chce. Po pierwsze
> nie ma praktycznie żadnej więzi emocjonalnej.
> Cracovią zainteresował się tylko po to, by
> wypromować swoją firme. I siebie. Chciał udowodnić
> że jest na tyle dobrym biznesmenem, że potrafi
> czynić niemal cuda. Wyciągnoł PASY z wielkiego
> bagna. Nie możeny jednak zapomnieć że on to robił
> tylko po to aby się wybić. Miał pieniądze, nie
> miał sławy. Od początku nas o tym przekonywał.
> Zawdzięczamy mu dużo, ale on zawdzięcza nam
> dokładnie tyle samo, albo nawet więcej.
>
> Kolejnym etapem po wyciągnięciu Cracovii na salony
> miałobyć odkucie się. W zeszłym sezonie zauważył,
> że w polskiej piłce można osiągnąć dużo, przy
> małych nakładach (byliśmy najlepszym beniaminkiem
> od ładnych paru lat) Niestety teraz profesor
> zauważył, że rośnie mu konkurencja w Kielcach.
> Ciężko to powiedzieć ale sąsiadka i legła też jest
> poza naszym zasięgiem, więc 4-5 miejsce to
> maksimum na co nas stać w tym momencie. A to nie
> gwarantuje gry w pucharach, więc również rozgłosu
> Comarchu w europie. Produkcja "piłkarzy netto",
> czy kupowanie w niższych ligach i sprzedaż z
> zyskiem, jest etapem długo trwałym, a jak narazie
> właśnie w Kielcach to lepiej wychodzi niż u nas
> (Piechna, Golański)
>
> JF będzie się wycofywał stopniowo, aby nie stracić
> dobrej opini, a ponadto może uda się osiągnąć coś
> więcej niż to 4-5 miejsce i będą puchary.
> Niestety, gdyby zainwestował to była realna szansa
> nawet na MP. A w przyszłym sezonie na LM. W tym
> sezonie jak się nie myle w Lidze Mistrzów grało aż
> 9 drużyn poraz pierwszy. Jednak moglibyśmy
> skończyć ja gts! (Valarenga, Tibilisi)
>
> Jeszcze jedno zauważcie, że odejście od Cracovii
> JF wpłynie niestety pozytywnie na jego opinie.
> "Zrobił dużo dla polskiej piłki, osiągnoł sukces,
> gdy zaczoł tracić wycofał się, próbował zwalczyć
> korupcje, nie udało mu się, ale walczył." Dobry
> biznesmen poprostu. A do tego wniosek że nie ma co
> się pchać w piłke.
>
> PS: Ten tekst znajduje się w 2 miejscach na forum
> ponieważ pisałem go do innego temaatu ale tu też
> pasuje.
Nie zapominaj o Amice, Zagłębiu i uśpionym "smoku" Groclinie (którego zresztą osobiście nie znoszę, dziura co się wywyższa)
"Wbrew pozorom nam nie są potrzebne sukcesy pierwszej drużyny piłki nożnej... "
To podobno slowa Pana Profesora...
Przepraszam... Kto to sa ci "MY"?
NAM - KIBICOM te sukcesy sa bardzo potrzebne,czekamy na nie - niektorzy juz od wielu, wielu lat...
Coraz bardziej nam nie po drodze Panie Profesorze... :-(
rev_krk napisał
> Produkcja "piłkarzy netto",
> czy kupowanie w niższych ligach i sprzedaż z
> zyskiem, jest etapem długo trwałym, a jak narazie
> właśnie w Kielcach to lepiej wychodzi niż u nas
> (Piechna, Golański)
Co w Kielcach lepiej niz u nas wychodzi? Kogo Korona sprzedała z zyskiem? Piechnę? Golańskiego? Jak na razie pozbywa się - i to z dużą stratą - tych co kupiła w poprzednich latach.
Klicki inwestuje bo ma taki kaprys (i ma prawo - jego pieniądze), ale to jest robienie wyniku, a nie produkcja piłkarzy.
Produkcją piłkarzy - i to od lat 10 już - z powodzeniem zajmuje się niejaki Sochja z Wodzisławia.
Korona nie musi sprzedawać zawodników z zyskiem bo Klicki w przeciwieństwie do Filipiaka traktuje klub jako hobby, a nie jako firmę która ma generować zyski i przychody. Dla właściciela Korony nie ma praktycznie sumy której by nie zapłacił za zawodnika i to jest duży plus.
lucekpas - to zdanie o sukcesach jest wyrwane z kontekstu calej wypowiedzi - przeczytaj całą wypowiedź JF z opłatka na stronie TP.
Chodziło mi głównie o to, że zarowno Piechna jak i Golański mieli u nas grać... ale szkoda było pieniędzy. Podejrzewam że nawet gdyby u nas byli to i tak by się nie wybili i nie byliby tyle warci co teraz.
>Dla właściciela Korony nie ma praktycznie sumy której by nie zapłacił za zawodnika i to jest duży plus.
to nie jest plus. brak ekonomiki myślenia psuje rynek
Maniex Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> >Dla właściciela Korony nie ma praktycznie sumy
> której by nie zapłacił za zawodnika i to jest duży
> plus.
>
> to nie jest plus. brak ekonomiki myślenia psuje
> rynek
>
>
> Chi no salta tifoso Wisla e, e!
On kopiuje Cupiala czyli powstala w lidze druga pralnia....
Bombel Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Korona nie musi sprzedawać zawodników z zyskiem bo
> Klicki w przeciwieństwie do Filipiaka traktuje
> klub jako hobby, a nie jako firmę która ma
> generować zyski i przychody. Dla właściciela
> Korony nie ma praktycznie sumy której by nie
> zapłacił za zawodnika i to jest duży plus.
Nie traktuje jako firme ktora ma przynosic zyski??
chyba tak nie mozna powiedzie, chocby dlatego ze
inwestujac w Korone dodal do nazwy klubu nazwe swojej firmy.
Jakby chodzilo o hobby to nie bylo by Kolportera Korony Kielce
tylko Korona Kiele.
Szukałem czegoś innego, a znalazłem to co poniżej...
05.07.2004 r.
Prof. Janusz Filipiak:
"Wkrótce w pucharach, za parę lat na giełdzie..."
- Został pan skarcony przez PZPN za bezpardonowe krytykowanie związku i sędziego na konferencji prasowej po meczu Cracovii z Pogonią Szczecin. Czy właścicielowi tak szacownego klubu przystoi takie zachowanie?
- Zrobiłem to z wyrachowania. Ja muszę się tłumaczyć przed kibicami, bo oni płacą za bilety i wymagają. Nadal więc będę krytykował sytuacje, w których nie czuję się komfortowo.
- Nawet jeśli związek pana ukarze?
- Przyjmę taką karę z rozkoszą. Skoro przepisy mówią, że jako właściciel nie mogę się wypowiadać na konferencji prasowej, to nie będę w nich uczestniczył, bo szanuję prawo. Ale będę się wypowiadał poza konferencjami. Mogą mnie wzywać na komisję i karać, ale jeżeli w ciągu roku dajemy kilkanaście milionów złotych na polską piłkę, to ja mam prawo powiedzieć o PZPN, co myślę. Bez takich firm jak ComArch, PZPN by nie istniał. U nas panuje chora mentalność - przecież zarząd klubu nie powinien bać się związku, tylko kibiców, dla których i dzięki którym funkcjonuje.
- Czy dlatego na stadionie pojawia się pan z ochroniarzem?
- Kibice mają do mnie o to pretensje, że im nie ufam. Ja im ufam, lecz gdy idę w tłum, to niekoniecznie muszą tam być sami sympatycy. W ubiegłym roku po awansie do drugiej ligi poszedłem w tłum bez ochrony i mnie z radości prawie rozerwali. Emocje pozytywne też są niebezpieczne. Teraz bym nie mógł przejść, bo każdy czegoś ode mnie chce, po rękach mnie całują. To czasem jest wariatkowo.
- Żałuje pan, że zainwestował w futbol?
- Absolutnie nie! Akurat teraz zbieram najwięcej wyrazów uznania. Do tej pory takiego entuzjazmu wokół Cracovii nie było i pewnie już długo nie będzie.
- Rozbudził pan oczekiwania i musi wydawać na Cracovię coraz większe pieniądze, a w razie porażek w ekstraklasie ten entuzjazm może się obrócić przeciw panu...
- Odniosłem duży sukces jako uczony nie tylko w Polsce, ale i w Stanach Zjednoczonych, gdzie ciągle jestem zapraszany na konferencje. Napisałem kilka książek, zbudowałem od podstaw firmę ComArch i... awansowałem do pierwszej ligi. Ale wcześniej przeżyłem niesamowitą liczbę porażek i gdybym nie miał poczucia własnej wartości, to bym się za nic nie zabierał. Ciągle mam w pamięci historię sprzed wielu lat, gdy moja rodzina miała syrenkę i chcieliśmy nią jechać do Bułgarii, lecz gdy tata wymienił, na ile sposobów może się to auto popsuć, w końcu z tej wyprawy zrezygnowaliśmy. Dlatego teraz wiem, że nie można z góry przekreślać marzeń. Jako ComArch jesteśmy współwłaścicielami Cracovii i nie wycofamy się z niej.
- Ile może pan wydać na klub?
- Ponieważ jesteśmy spółką giełdową, musimy uzyskać akceptację inwestorów dla naszych działań, bo jeśli nie uzyskamy, to kurs akcji spadnie. Mamy przyzwolenie na wydanie półtora procent z naszego obrotu, z 300 mln złotych jest to więc 4,5 min. Im większy będzie obrót, tym większe będzie finansowanie klubu. By wejść do pierwszej ligi, musieliśmy forsować wydatki i nie sądzę, by były one teraz istotnie większe. Budżet klubu będzie wynosił 11,5 min złotych.
- Z tego 40 procent przeznaczycie na wynagrodzenia dla piłkarzy?
- Sądzę, że więcej. Już teraz najlepiej opłacany zawodnik miał kontrakt przekraczający 60 tysięcy euro rocznie. A ci piłkarze, którzy byli z nami od tworzenia zespołu w III lidze zasługują na podwyżki. Nie będzie wybujałych stawek podstawowych, ale wysokie premie za zwycięstwa. W naszym budżecie są także wydatki na drużynę hokejową, która również awansowała do ekstraklasy. Na wynagrodzenia dla hokeistów przeznaczymy milion złotych.
- Za awans do II ligi premiował pan zespól kwotą 200 tysięcy złotych, za ekstraklasę był już milion, czyli tylko dwa razy mniej niż płacono w Wiśle za mistrzostwo Polski...
- Ojej! To dobre premie dajemy. Premia awansowa, licząc z pieniędzmi za wygrane mecze, wyniosła nawet milion czterysta tysięcy, z czego znaczna część została już wypłacona. To też jest tajemnica naszego sukcesu.
- W ekstraklasie nie uniknie pan porównań do właściciela klubu z drugiej strony krakowskich Błoń, Bogusława Cupiała...
- Obawiam się, że nie będę mógł tego uniknąć. Natomiast my mamy swoje cele, ja niczego nie robię dlatego, że ktoś inny coś zrobił. ComArchowi jest potrzebny marketing, bo mamy czterdzieści tysięcy firm, które są naszymi klientami, a chcemy by było ich osiemdziesiąt tysięcy. Musieliśmy więc znaleźć jakiś sposób wykreowania wizerunku. I właśnie sponsorowanie piłki spowodowało duży rozgłos. To znacznie tańsza i skuteczniejsza reklama niż wykupywanie spotów w telewizji. Wystarczy włączyć sportowe kanały, by zobaczyć, jak biegają po boiskach T-Mobile, O2, Vodafone, Siemens, a to są wszystko firmy technologiczne.
- I woli się pan z nimi porównywać?
- Im bliżej będzie ComArchowi do Siemensa, tym bliżej Cracovii do sponsorowanego przez ten koncern Realu Madryt.
- Skoro ComArch jest na giełdzie, to czy Cracovia też może na nią wejść?
- Wymogi giełdowe są bardzo ostre, potrzeba czasu, by Cracovia je spełniała. Jest to jeden z naszych celów i chciałbym to osiągnąć za cztery, sześć lat. Wtedy kibice będą mogli kupić akcje ukochanego klubu.
- Bogusław Cupiał miał powiedzieć, że mistrzostwo Polski to nie jest sukces, bo takim jest dopiero awans do Ligi Mistrzów. Zgadza się pan?
- Rozumiem to w ten sposób, iż cała nasza piłka jest słaba. Nie lekceważę tytułu mistrza Polski, ale z przykrością trzeba powiedzieć, że mistrzowie naszego kraju nic nie znaczą w Europie.
- Jak wysoko sięgają pana sportowe ambicje?
- Naszym celem jest gra w pucharach. Niewykluczone, że w tym kierunku będziemy szli już w tym sezonie. Czujemy się dosyć pewnie w ekstraklasie, nie dopuszczam myśli, że będziemy w niższej strefie tabeli. Jestem przekonany, że w tej chwili mamy drużynę lepszą niż kilka pierwszoligowych, a do tego klub jest lepiej zorganizowany i zarządzany.
- Musi pan jednak wzmocnić zespół...
- Na razie chcę przede wszystkim napastnika. Polscy piłkarze są przepłacani i ja nie zamierzam dokonywać spektakularnych transferów, ale jeśli znajdę napastnika, który zagwarantuje zdobycie dziesięciu goli w sezonie, jestem gotów zapłacić naprawdę dużo.
http://www.teraz.pasy.net/2004/04-07/040705-02wyw.htm
13 dni później
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)