Im szybciej trenerem zostanie Wdowczyk tym lepiej...
Boje sie tylko ze nam go Legia podprowadzi...
-
-
Cracovia - Legia po meczu . . .
napisał bym coś ale knur napisał wszystkie moje myśli.Szkoda że obaj mamy rację...
heh mam takie wrazenie ze kazdy z was byl na innym meczu.... Co do Banii to dzis chyba zabardzo najezdzacie na niego bo gral nawet nawet nie tak zle jak mowicie. Do dzis tez bylem za Stawowym ale on chyba sie juz wypalił w Cracovii i wiecej pomysłow nieznajdzie wiec powinnismy go pozegnac a widzial bym u nas Smude a co do Moskały powinien zostac do czerwca jak do tego czasu sie nierostrzela to bye bye bo niepatrzac na to ze nie strzela to jest aktywnym , zwinnym i szybkim piłkarzem.
Jacek Zieliński, trener Legii: Nie było to łatwe spotkanie. Po porażkach z FC Zurych i Groclinem powiedziałem moim piłkarzom, że przegrywamy z napastnikami drużyn przeciwnych. Jeżeli zostawimy tyle samo swobody w meczu z Cracovią, spotkanie zakończy się podobnie. Dużo spokoju wprowadził Moussa Ouattara. Można żałować, że nie nie strzeliliśmy drugiej bramki i nie zdobyliśmy trzech punktów. W sprawie mojej ewentualnej dymisji prosiłem i proszę o cierpliwość. Za kilka dni wszystko się wyjaśni.
Wojciech Stawowy, trener Cracovii: W pierwszej połowie zespół realizował założenia taktyczne. Wydawało się, że w II części gry wystarczy tylko podkręcić tempo gry. Stało się inaczej - Legia osiągnęła przygniatającą przewagę i remis należy uznać za szczęśliwy. To nie może się więcej powtórzyć, byśmy drugie 45 minut asystowali. Za dużo było w naszej grze przestojów. Czym wytłumaczyć ubytek sił? Nie chciałbym tego na gorąco komentować. Przespaliśmy drugą połowę, nie mogliśmy wymienić dwóch-trzech podań między sobą. Rozpędzona Legia nie pozwoliła nam na to. Zabrakło osoby, która wzięłaby ciężar gry na siebie.
Paweł Nowak, strzelec gola dla Cracovii: Ten wynik to żaden sukces. Nie graliśmy w drugiej połowie tak, jak oczekiwał od nas trener. Cofnęliśmy się na 20 metr i oddaliśmy całkowicie inicjatywę rywalowi. Zawodzimy w tej rundzie i pora, byśmy wzięli się w garść. W naszą grę wkradł się całkowity chaos. Cieszę się, że zdobyłem pierwszą bramkę na nowej murawie.
[url]http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35800,2890449.html[/url]
Rozmowa z Marcinem Bojarskim
Nie udały się Marcinowi Bojarskiemu wczorajsze 28. urodziny. Cracovia ledwie zremisowała z Legią, choć miała ten mecz wygrać. - Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu - twierdzi "Bojar".
Michał Olszewski: Jest Pan zadowolony z wyniku?
Marcin Bojarski: Na pewno nie. Była olbrzymia szansa, żeby zejść z boiska z trzema punktami. Ten remis to prawie jak porażka. Wolałbym, żeby te moje urodziny inaczej wyglądały.
Co się stało w drugiej połowie? W pierwszej graliście przyzwoicie, a w drugiej zupełnie stanęliście. Brakuje wam kondycji?
- Legia nas przycisnęła, a myśmy nie potrafili odpowiedzieć zdecydowaną grą. Zdominowała środek pola, była bardziej zdeterminowana. Nie wiem, co się stało, bo braki kondycyjne nie są wytłumaczeniem. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu.
Jeżeli porównamy waszą grę z tym, co pokazywaliście na początku ubiegłego sezonu, widać dużą różnicę: gracie futbol bardziej przemyślany, ale gdzieś uciekła wasza energia. Wyglądacie, jakby nie zależało wam, jakbyście po prostu nie palili się do gry.
- Naprawdę tak to wygląda z trybun? Ja nie znam przyczyn. Motywacji przecież nie brakuje, przepracowaliśmy solidnie okres przygotowawczy, teoretycznie wszystko powinno się zazębiać. Oczekiwania są duże, znamy stawkę i wiemy, za co nam płacą. A nie układa się. Może szkoleniowiec potrafi to wyjaśnić, bo ja nie jestem w stanie.
Jak biega się po nowej murawie?
- Lepszą trudno sobie wyobrazić.
Dla Gazety Paweł Drumlak
kontuzjowany zawodnik Cracovii, mecz oglądał z trybun
Drużynie uciekła sprzed nosa szansa zwycięstwa w prestiżowym pojedynku. Szkoda, bo kolejna taka może się już długo nie powtórzyć. Legia jest w wyraźnym dołku, gra słabo i bez polotu. A mimo to w drugiej połowie zdominowała grę. Pod koniec meczu jej przewaga była już bardzo wyraźna.
Kiedy będę gotów do gry? Starałem się już na Amicę, ale uraz okazał się poważniejszy. Teraz zaczynam trenować, od przyszłego tygodnia wchodzę w trening z zespołem.
[url]http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35800,2890447.html[/url]
Załamka.
Nie tylko bulwersuje mnie obecna forma drużyny (lub może jej brak) ale przede wszystkim zagadkowe posunięcia Wojciecha Stawowego.Zaczynam podejrzewać, że niejaki Bania Piotr ma potajemne koneksje z ww. Jakimże zagraniem Bania Piotr tak zauroczył pana Wojciecha, czymże go olśnił, że ten daje mu grać czwarty z kolei mecz, w którym Bania Piotr przypomina bohatera wierszyka Tuwima "Lokomotywa":
Stoi na (...)
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
żar z rozgrzanego jej brzucha bucha.
Podziękujmy Baniowemu za godne i długoletnie reprezentowanie pasiastych barw, za bramki, którymi dał "Pasom" awans do ekstraklasy i dobrą pozycję w ubiegłym sezonie. Na świecie tak już jest, że nic nie trwa wiecznie, tym bardziej w takiej grze jaką jest futbol. Piotrek nie ma w obecnej dyspozycji żadnych szans na rywalizację z jakąkolwiek obroną przeciwnika. On się na boisku po prostu męczy.
Być może należy też wstrząsnąć innym Piotrem, tym z nr 7 na plecach, który jest (przykro to mówić) jedynie marnym cieniem zawodnika z poprzedniego sezonu.
Cracovię za bardzo czuć Proszowianką, Kablem i takimi tam innymi zespolikami, a tu jest przecież słaba bo słaba ale ekstraklasa.
No i wołanie o napadziora, takiego rasowego, który jest dobrze umięśniony, gra głową, strzela z obu nóg i ma powyżej 180 wzrostu. Konusów ci u nas dostatek.
Pawlusiński zostal zmieniony bo ośmielił się:
a) wypracvować gola
b) strzelać na bramkę
Jakżeż tak można. To nie do pomyślenia. Więc trzeba go bylo słusznie ukarać. Zwłaszcz, że Moskała "musiał" zarobić premię za remis.
Ogolić tych pajaców na łyso. Wtedy może zamiast o fryzurach zaczną myslec o treningach
[quote]
Widzów: 3500.[/quote]
que?
3,5 tysiaca? chyba sobie ktos jaja robi... to z gazeta.pl oczywiscie
Ogromne rozczarowanie - tak można najkrócej określić wczorajszą grę "Pasów" w meczu z Legią. Warszawianie byli do ogrania, ale "Pasom" już po pół godzinie gry zabrakło sił i - jak przyznał trener Cracovii Wojciech Stawowy - remis należy uznać za szczęśliwy wynik.
To był pierwszy mecz na nowej, podgrzewanej murawie. Boisko przy Kałuży przypomina teraz stół do bilarda, można na nim grać w ciemno szybkimi podaniami z pierwszej piłki. Można, ale nie każdy chce lub potrafi. Gospodarze nie dali sobie z tym rady, choć zaczęli z animuszem. Wydawało się na początku, że przy chwilami chaotycznej grze w obronie środkowego obrońcy z Burkina Faso Moussy Ouattary gole będą kwestią minut. Czarnoskóry piłkarz zastąpił Jacka Magierę, który trzy ostatnie mecze (w tym dwumecz w pucharze UEFA) nie zapisze do udanych.
Legia po pucharowym blamażu z FC Zurych (1:4) zaczęła bardzo bojaźliwie z tylko jednym wysuniętym napastnikiem Marcinem Chmiestem, który pod koniec pierwszej połowy sam powienien zdobyć przynajmniej dwa gole. Nim do tego doszło, gola po przytomnym strzale i rykoszecie zdobył Paweł Nowak. W 30. min do źle wybitej piłki tuż zza szesnastkę doskoczył "Pawka" i strzelił na tyle precyzyjnie, że odbita od obrońców piłka zrykoszetowała i szczęśliwie wpadła tuż przy słupku Łukasza Fabiańskiego.
28. urodziny obchodził wczoraj Marcin Bojarski, bohater poprzedniej potyczki z Legią wiosną tego roku. Gdyby w drugiej połowie zachował więcej zimnej krwi, mecz z pewnością zakończyłby się zwycięstwem Cracovii. - Ten remis to dla nas porażka - wzdychał "Bojar".
Po zdobyciu gola w zupełnie niewytłumaczalny sposób gospodarze oddali inicjatywę i powinni być zadowoleni, że uratowali remis. Ten sam, który na tym stadionie nie strzelił w poprzednim meczu rzutu karnego, Łukasz Surma dokładnie zacentrował na głowę Piotra Włodarczyka, a rezerwowy napastnik legionistów dokładnie przymierzył tuż przy słupku i było 1:1. Posadzony na ławkę Włodarczyk chciał pokazać, że nie tam jest jego miejsce: walczył i biegał za dwóch i jeszcze dwa razy miał okazję na strzelenie zwycięskiego gola.
Pod koniec meczu wprowadzony za Marka Bastera Karol Piątek omal nie umieścił piłki we własnej siatce, a Bartosz Karwan chybił z trzech metrów, dobijając uderzenie Włodarczyka.
ze strony Legii.
W niedzielny wieczór na stadionie w Krakowie legioniści zmierzyli się z drużyną Cracovii. Debiut w tym meczu zaliczyła... murawa przy Kałuży. Natomiast w zespole Legii w pierwszej jedenastce wybiegł Moussa Ouatarra oraz Marcin Chmiest. Trener Jacek Zieliński posadził na ławce dotychczasowego pewniaka Piotra Włodarczyka.
Początek spotkania był wyrównany, ale z biegiem czasu przewagę uzyskiwali gospodarze. Najgroźniejsze akcje Cracovia przeprowadzała skrzydłami. Raz po raz w stronę pola karnego leciały dośrodkowania. Jednak na posterunku był dobrze grający głową Ouatarra, a także Jakub Rzeźniczak. Niestety ten stan rzeczy trwał tylko do 30 minuty. Wówczas gospodarze wykonywali rzut rożny z prawej strony boiska. Wrzutkę w pole karne zdołali wybić obrońcy Legii, ale uczynili to zbyt lekko. Na 18 metrze dopadł do futbolówki Nowak i z pierwszej piłki uderzył na bramkę Fabiańskiego. Ta po drodze jeszcze odbiła się od jednego z obrońców i tuż przy długim słupku wpadła obok bezradnego bramkarza Legii. Ostatni kwadrans tej części gry zdecydowanie należał do Cracovii. Momentami legioniści byli zamknięci na własnej połowie, ale również mieli okazję na wyrównanie. W 41. minucie przed szansą stanął Szałachowski, który popędził prawą stroną, wbiegł w pole karne i gdy składał się do strzału został zablokowany. W doliczonym czasie gry Chmiest wybiegał sam na sam z Cabajem. Napastnik Legii był minimalnie szybszy od rywala, ale za słabo podbił sobie piłkę i przejęli ją obrońcy gospodarzy. Pierwsza część była przedłużona aż o 3 minuty, bo kilkakrotnie na murawę poleciały serpentyny.
Początek durgiej połowy rozpoczął się od ataków gospodarzy. W 50 minucie na strzał zdecydował się Pawlusiński, ale trafił prosto w golkipera gości. Legia odpowiedziała strzałami Karwana oraz Burkhardta, niestety były one zbyt lekkie, żeby zoskoczyć Cabaja. Od tego momentu przyjezdni zaczęli grać lepiej i osiągać lekką przewagę. W 60 minucie mogło być jednak 2-0. W sytuacji sam na sam z Fabiańskim znalazł się Bojarski, lecz młody bramkarz wygrał ten pojedynek. Legia atakowała, ale niewiele z tego wynikało. Wszystkie akcje kończyły się na bramkarzu Cracovii albo niecelnymi strzałami. W 63 minucie w Legii nastąpiła pierwsza zmiana i jak się później okazało była to ostatnia, ale przełomowa. Na placu gry pojawił się Włodarczyk zmieniając Szałachowskiego. Tuż po wejściu otrzymał żółtą kartkę, ale także strzelił gola. W 68 minucie kapitan Legii Łukasz Surma przeprowadził akcję prawą stroną. Dośrodkował w pole karne, gdzie Piotr Włodarczyk nie miał już problemów z pokonaniem Cabaja strzałem głową. Goście na tym nie poprzestali. Kolejny atak zakończył się wyjściem "Włodara" sam na sam z bramkarzem, ale sędzia odgwizdał spalonego. W 76 minucie kolejna znakomita szansa dla Legii. W pole karne dośrodkował Burkhardt, a strzał Włodarczyka głową z najwyższym trudem obronił Cabaj. Gospodarze odpowiedzieli strzałem Gizy z 18 metrów, na szczęscie piłka poszybowała nad poprzeczką. Błyskawicznie zareagowali także legioniści, ale strzał Włodarczyka z 16 metrów minął słupek bramki Cabaja. W kolejnych minutach legioniści wykonywali serię rzutów rożnych, z których mogli zdobyć zwycięską bramkę. Najbliżej tego był Karwan w 92 minucie, kiedy to z 5 metrów nie trafił do pustej bramki. Cracovia zdążyła przeprowadzić jeszcze jedną akcję przerwaną przez Rzeźniczaka, po czym sędzia zakończył spotkanie. Po lepszej grze w drugiej połowie Legia zdołała wywieść z Krakowa jeden punkt.
ze strony L.:
92' Rzut rożny
92' O kurrrr...............
92' Bartosz Karwan nie strzela z 5 metrów do pustej bramki... piłka przechodzi obok słupka!
A redakcja Teraz Cośtam też widziała 3,500 widzów. Piąta kolumna....
Przed meczem kapelan Cracovii ksiądz Henryk Surma poświęcił nową, podgrzewaną murawę na stadionie przy ulicy Kałuży. Nowa płyta boiska, znacznie lepsza od poprzedniej, nie miała wpływu na lepszą grę gospodarzy. Cracovia grała ofensywnie i zdobyła lekką przewagę, jednak jej akcje były niedokładne. Obrona gości z łatwością rozbijała ataki krakowian. Legioniści kontratakowali, ale i oni mieli duże trudności z przedostaniem się pod bramkę Marcina Cabaja.
Bramkarze obydwu drużyn przez pół godziny nie mieli prawie nic do roboty. W tym okresie zawodnicy jednej i drugiej drużyny nie potrafili celnie strzelić na bramkę.
W 30 minucie Cracovia pierwszy raz w tym meczu oddała celny strzał i zdobyła prowadzenie. Łukasz Skrzyński wykonywał rzut wolny z ostrego kąta z prawej strony boiska, obrońcy Legii wybili piłkę, którą przechwycił Paweł Nowak i płaskim strzałem z 17 metrów tuż koło słupka posłał ją do siatki.
W odpowiedzi goście stworzyli dwie groźne sytuacje podbramkowe. W 36 minucie Marcin Chmiest z 5 metrów posłał głową piłkę nas poprzeczką. Ten sam zawodnik w 45 minucie miał jeszcze lepszą sytuację do zdobycia gola, jednak nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem Marcinem Cabajem.
Bezradność Cabaja
papPo przerwie Legia przyśpieszyła tempo, zagrała z większą determinacją i zdobyła wyraźną przewagę. Warszawianie często gościli pod bramką Cracovii, ale strzały legionistów mijały cel.
Bardziej niebezpieczne były nieliczne kontry Cracovii. W 58 minucie Marcin Bojarski nie wykorzystał sytuacji sam z Łukaszem Fabiańskim. Bramkarz Legii popisał się znakomitą interwencją.
Wyraźna przewaga Legii w polu przyniosła jej bramkę. W 66 minucie po zagraniu Łukasza Surmy nadbiegający Piotr Włodarczyk posłał głową piłkę do siatki. Włodarczyk zdobył wyrównującego gola w cztery minuty po wejściu na boisko.
Legii nie zadowolił remis. Goście nadal atakowali z determinacją i momentami mieli przygniatającą przewagę. Cracovia była bezradna. Piotr Włodarczyk jeszcze dwukrotnie był bliski zdobycia gola. Jego strzał głową w 76 minucie obronił Cabaj, a w 80 minucie legionista przestrzelił.
W końcówce meczu warszawianie stworzyli kilka groźnych sytuacji podbramkowych, ale piłka minimalnie mijała bramkę gospodarzy. Cracovia może mówić o dużym szczęściu, że uratowała punkt. Legia w drugiej połowie była zespołem zdecydowanie lepszym, jednak nie potrafiła wykorzystać przewagi i przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Trener Cracovii Wojciech Stawowy: "W pierwszej połowie zagraliśmy dobrze, po przerwie fatalnie. Oddaliśmy pole Legii i możemy mówić o szczęściu, że uratowaliśmy jeden punkt. W następnych meczach nie możemy popełniać takich błędów".
Trener Legii Jacek Zieliński: "Po ostatnich słabych występach naszej obrony w meczach ligowych jak i pucharowych tym razem było lepiej. Ouattara wprowadził spokój w naszej linii defensywnej. W drugiej połowie zagraliśmy nareszcie dobrze i można tylko żałować, ze nie zdobyliśmy zwycięskiej bramki, chociaż mieliśmy ku temu kilka okazji. Na temat mojego ewentualnego odejścia z Legii na razie nie chcę nic mówić. W najbliższych dniach wszystko się wyjaśni".
(PS)
Pierwszych zmian w Legii dokonał jednak sam Zieliński.. Wstrząsnął zespołem. Do Krakowa w ogóle nie pojechał beznadziejnie prezentujący się w czwartek Aleksandar Vuković. Jego miejsce na środku pomocy zajął Marcin Burkhardt, który w Zurychu nie mógł wystąpić ze względów proceduralnych (przejął od Serba koszulkę z numerem 10). Tak samo do składu trafił Moussa Outtara, ale i tu powód był jak najbardziej uzasadniony. Jacek Magiera w ostatnim meczu na środku obrony sobie nie radził, Wojciech Szala mimo zapewnień jeszcze nie doszedł do zdrowia, a Outtara to twardy facet. I mimo że trochę jeszcze zagubiony w spotkaniu z Cracovią kilkakrotnie interweniował w sposób znamionujący klasę.
Do tej pory dwie zmiany w składzie Legii w porównaniu z poprzednim spotkaniem to byłoby bardzo wiele. Ale teraz Zieliński nie ma nic do stracenia i zmian było sporo. Na ławkę znowu trafił Dariusz Zjawiński, co jak najbardziej jest zrozumiałe. Także jednak bardzo aktywny (choć bardzo nieskuteczny) Piotr Włodarczyk, a w roli wysuniętego napastnika (Legia wróciła do gry systemem z jednym napastnikiem) szkoleniowiec warszawian tym razem zobaczył Marcina Chmiesta, do którego do tej pory nie miał zaufania. W pierwszym składzie Legii ten zawodnik nie wystąpił dotąd nawet w sparingu. Na środek pomocy wrócił Łukasz Surma (co było do przewidzenia), został też Marcin Rosłoń (czego z kolei się nie spodziewano).
Te wszystkie zmiany dały efekt o tyle, że Legia znowu zaczęła grać w piłkę. Akcje nabrały tempa i w ogóle jakoś to wyglądało. Tyle że nie od dzisiaj - a od początku tego sezonu wiadomo, że Legia nie radzi sobie w grze ofensywnej. Mimo dużej aktywności piłkarzy w zielonych koszulkach pierwszy groźny strzał na bramkę oddali, gdy w 40. min po rzucie rożnym Tomasza Kiełbowicza głową tuż nad poprzeczką piłkę posłał Chmiest. I jeszcze raz było groźnie pod bramką krakowian przed przerwą - gdy po kapitalnym podaniu Burkhardta, mając przed sobą tylko bramkarza gospodarzy, Chmiest się pogubił i nic nie wyszło z zagrożenia.
Mimo że było nieźle, to do przerwy Legia przegrywała. W 30. min najpierw po rzucie rożnym i kilku rykoszetach piłka trafiła przed jej pole karne. Wtedy Paweł Nowak uderzył płasko z 18 m. Łukasz Fabiański w bramce Legii do tej pory na ogół bronił z dużym szczęściem. Ostatnio jednak to się skończyło. Piłka otarła się o nogę jednego z legionistów i zmieniwszy nieco kierunek wpadła w prawy róg bramki. Szkoda, bo był to pierwszy i ostatni celny strzał Cracovii w pierwszej połowie.
W drugiej połowie długo wyglądało to tak samo jak przed przerwą. Czyli dużo walki od pola karnego do pola karnego i absolutny brak sytuacji podbramkowych. Wreszcie Zieliński wpadł na pomysł, by zmienić coś jeszcze. Mianowicie za Sebastiana Szałachowskiego wprowadził Piotra Włodarczyka, który w tym sezonie dla Legii strzelił gola tylko w spotkaniu z Bayernem Monachium. A jak wiadomo, było to spotkanie nieoficjalne. Krótko po tym wydarzeniu Chmiest wreszcie skutecznie przepchnął obrońcę, Surma znakomicie dośrodkował z prawej strony boiska, a nadbiegający Włodarczyk z lewej strony pola karnego posłał piłkę do bramki. Nieoczekiwanie zrobiło się 1:1 i to Legia znowu zaczęła przeważać.
Mogła nawet zwyciężyć, lecz nie wybrzydzajmy. Po ostatnich niepowodzeniach remis to i tak sporo jak na występ w niezbyt gościnnej (pamiętajmy ostatni mecz przy stadionie Kałuży) Krakowie.
(gw - Warszawa)
Jeszcze mnie trzęsie jak sobie przypomnę II połowę i grę w dziada przed naszym polem karnym. Można wybaczyć mniejsze umiejętności gdy się zostawia na boisku zdrowie i walczy do upadłego. Niestety wielu naszym gwiazdom wczoraj się nie chciało. Baniowy dreptał powolutku licząc że zostanie trafiony piłką (a jak już został trafiony to ... 91 minuta), Szczoczarz nie biegnie do piłki bo się nie chce spocić, Moskała jest prawie 12 zawodnikiem gości. Trenerowi lepsi są niepotrzebni :(
Panie i Panowie wczorajszy mecz udowodnił mi tylko jedno żę 8 naszych graczy to ma chyba w du........ klub i kibiców a wybiegaja tylko na boisko po pieniążki , które płaci im Profesor , przecież jezeli juz mówimy że Moskała to ,, drewno'' to co mam mysleć o Bani , któremu to juz chyba taka ,, sodówa'' uderzyła że buja sie przed meczami po jakiś ,, tam'' lokalach a pózniej widac efekty ( sam koniec meczu) przecie gdyby nie Baran , Nowak i tu może tylko mi sie tak wydaje Baster ( co prawda miał wielki udział w straconej bramce) ale zapytam skoro gra na lewej obronie i zapier........ po całym boisku to gdzie ma asekuracje przeciez chłop nie jest w stanie być wszędzie , ogólnie mecz WIELKA LIPA , JEDYNY POZYTYW TO TO ŻE ,,PIŁKARZYKI'' mogły sobie zejść spokojnie po meczu do szatni nie żegnając się z TAK LICZNIE GWIŻDZĄCĄ WIDOWNIĄ ..
p.s
do W.S jak Cię już co niektórzy robia w ch... to weż wkońcu walnij ręką w stół albo zacznij wprowadzać juniorów a nie w kółko ,, swoich'' bo skoro nie pasuja Ci ,, nowi '' do koncepcji zespołu lub zawodnicy typu ( Citko , Świerczewski , Wawrzyczek , Wiśniewski ) to nasuwa mi się tylko jeden wniosek albo ja się wogóle nie znam na piłce albo POPROSTU TY TRENERZE boisz sie pracować z ,, boiskowymi wyjadaczami '' i nadal stawiasz na PROSZOWIANKE
Panie i Panowie wczorajszy mecz udowodnił
no wlasnie co?!
Udowodnil raczej ze oczekiwabnia wzgledem druzyny ze strony wielu ludzi na trybunach
(celowo nie pisze kibicow)
szybuja gdzies w kosmos!
Oczekiwania i to co prezentuja zawodnicy Cracovii na boisku
baaaaardzo sie rozmija i z tego wszystkiego zaczyna sie jakas oblakancza jazda!
Poziom frustracji rodzacej agresje na trybunach osiaga pulap
ktorego nie pamietam od 23 lat od kiedy chodze na Pasy!
Luuuudzie uspokujcie sie.
Wytwarzajac taka presje na druzyne dokumentnie spetamy im nogi!
Powtarzam kolejny raz.
Jakiekolwiek napiedalanie na zawodnikow podczas meczu
(a slychcac bylo gwizdy, bluzgi i wyzwiska) to jest przegiecie paly.
jedyne co chce dodac ,bo wszystko zostalo juz powiedziane , Tomka Moskale jeszcze bymz zostawil , jest aktywny,biega , wproawdza zamet wsrod obroncow , duzo bardziej pozyteczny obecnie niz Bania , on w koncu strzelil i bedzie Tomek juz lepszy ! a jeszcze jedno , wczoraj za Bastera wchodzi Piątek ( debilna zmiana no debilna ) i Piatek przy 1-1 , akcja naszych nie wlacza sie wogole , puste skrzydlo , siedzialem na C , na wys. bramki i bylo to widac , no tragedia tyle wolnego pola , wszyscy sie dra no Piatek rusz sie bo akcja jest ,a nagle slysze glos Stawa , kiedy Tomek od srodka wchodzi raczej : Moskala Ty musisz zamykac przy linni skrzydlo , no po prostu oszalalem !
raf-jedynka - można zrozumieć że rywal był lepszy jeżeli na boisku zostawia się zdrowie, walczy jak lew. Jeżeli odstawia się popelinę to trzeba zrozumieć irytację kibiców. Jeżeli nasze gwiazdy są nadwrażliwe to polecam wizyty u psychoterapeuty. Każdy z siedziących na trybunach za pracę podobną do wczorajszej gry dostałby w najlepszym wypadku po premii i ryzykowałby wylotem z pracy. Ty natomiast uważasz że należą im się specjalne prawa tylko z powodu gry w pasiastej koszulce. Otóż gra w takiej koszulce jest zaszczytem i obowiązkiem a nie synekurą!!
Relacja meczowa fotoreportera z legialive zamieszczona na prspn
[quote]http://legialive.pl/galeria/galeria.php?id=62 Zapraszam do galerii.
Cracovia to jedno z dziwniejszych miejsc w Polsce. Drugi raz bylem i drugi
raz w drodze powrotnej nie dyskutowalismy o wyniku, tylko przezywalismy
klimaty przy Kaluzy.
W stosunku do kwietnia jest postep - tym razem nikt nie rzucal w moj
samochod plyta chodnikowa i nie darl sie, ze zabije moja siostre
(przyznaje - zasluzylem sobie wtedy, bo osmielilem sie stanac z aparatem za
bramka Cracovii).
Ty razem z akredytacjami nie bylo problemu i po wjechaniu na teren stadionu,
oczom moim ukazal sie piekny budynek klubowy.
http://legialive.pl/galeria/foto.php?id=62&f=88 Niestety - fotoreporterom
nie przysluguje toaleta w tym budynku, wiec musialem wejsc radosnie w
kibicow Pasow i z identyfikatorem i napisem "Legia Warszawa (na akredytacji)
czekalem grzecznie w kolejce do kibla.
Cracovia oflagowala ladnie caly stadion i generalnei wygladalo to ladnie,
ale.... - na wielu stadionach w Polsce jeszcze nie bylem, ale na tych na
ktorych udalo mi sie byc nigdy nie widzialem tylu flag skierowanych do
lokalnego rywala. Jezeli sie nie myle, to nawet moja Legia nie ma flagi
skierowanej do sasiadow zza miedzy.
http://legialive.pl/galeria/foto.php?id=62&f=93 - to dotyczylo podobno
jakiejs karmy dla psow.
Ludzi max 3,5 mooooze 4 tys.
http://legialive.pl/galeria/foto.php?id=62&f=110
http://legialive.pl/galeria/foto.php?id=62&f=105 - to zdjecie jest zrobione
w momencie, jak juz wychodzili pilkarze - mam ich za plecami.
http://legialive.pl/galeria/foto.php?id=62&f=122 - generalnie pustki.
Po meczu, w drodze na konferencje oberwalem lekko unoszacym sie w powietrzu
gazem.
http://legialive.pl/galeria/foto.php?id=62&f=162 nie wiem o co chodzilo tym
milym chlopcom, ale drugi raz jestem na Cracovii i drugi raz policja+gaz.
Przed meczem paru dziennikarzy sie spoznilo, bo przed brama glowna byl jakis
dym.
Doping - Najlepiej wychodzi im "Kra Kra Cracovia" - przyznaje - robi duze
wrazenie. Druga w kolejnosci glosnosci i zaangazowania jest piosenka "lapy
lapy 4 lapy" - spiewa caly stadion. Podobnie "hymn (?)" Cracovii - spiewaja
wszyscy normalnie, ale koncowka to jeden wielki ryk - "NIGDY NIE ZEJDE NA
PSY" czy jakos tak.
Potem juz tylko "doping" dla Legii po strzelonej przez Cracovie bramke
"choralne Legia to stara k...." i wszyscy mogli sie cieszyc.
Na szczescie po bramce dla Legii zrobilo sie tak przyjemnie cicho.
Dziwny wyjazd. Podobne wrazenie mialem po derbach na Polonii - te dwa kluby
istnieja po to, zeby nienawidziec.
Na uznanie zasluguje transparent kibicow w paski -
http://legialive.pl/galeria/foto.php?id=62&f=139 - nie ma to jak
samokrytyka;)
pozdrawiam
Adam
[/quote]
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)