Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby...
-
-
Śmieszności 2 (temat zbiorczy)
hehehe :D prze chuj :D
google.pl
i należy wpisac: prostytutki krakowskiej ulicy
http://www.per.ry.pl/swfy/monk.swf
dev to dobre jest!!!
Pewien zamożny człowiek zdecydował się na safari w Afryce. Zabrał ze sobą swojego psa dla towarzystwa. Jednego dnia pies pobiegł za motylami i nim się obejrzał, odkrył, że się zgubił... Wędrując po dżungli zauważył lamparta zmierzającego w jego kierunku z oczywistym zamiarem jedzenia lunchu. Pies pomyślał:
- O, kurcze, ale wpadłem!
Wtedy zobaczył, że wokół na ziemi leżą jakieś kości i natychmiast siadł przy tych kościach zwrócony plecami do napastnika. Lampart już miał skoczyć, gdy nagle pies krzyknął głośno:
- Mmm, to był naprawdę pyszny lampart. Zastanawiam się, czy jest ich tu więcej?
Słysząc to, lampart powstrzymał atak, po cichu cofnął się w zarośla i odbiegł na bezpieczną odległość.
- Fiu, fiu! - pomyślał lampart - W ostatniej chwili udało mi się zwiać... Ten pies prawie mnie miał.
Tymczasem małpka, która oglądała całą scenę z pobliskiego drzewa, postanowiła, że przehandluje swą wiedzę by zapewnić sobie wdzięczność lamparta. Pies jednak ją zauważył i domyślił się jej zamiarów. Małpa wkrótce złapała lamparta i opowiedziała mu jak było naprawdę. Lampart wściekły, że dał się nabrać, krzyknął:
- Dalej małpa, skacz mi na plecy i wracamy. Zobaczysz, co zrobię temu cwaniaczkowi.
Pies zauważył lamparta zbliżającego się z małpą na plecach. Zamiast uciekać, usiadł plecami do napastników i udawał, że ich nie widzi. Kiedy podeszli wystarczająco blisko, usłyszeli, że pies mówi:
- Gdzież u licha jest ta małpa?! Nikomu już nie można wierzyć. Wysłałem ją pół godziny temu by przyprowadziła mi innego lamparta i nadal nici z obiadu !!
Samolot z pięcioma pasażerami ma właśnie się rozbić .
Pojawia się problem, gdyż na pokładzie są tylko cztery spadochrony.
Pierwszy pasażer mówi:
-Jestem Roy Keane - jeden z najlepszych irlandzkich piłkarzy. Jestem wart mnóstwo pieniędzy, moi fani mnie potrzebują, dlatego myślę, że powinienem się uratować.
Pozostali się zgadzają i dają mu jeden ze spadochronów, po czym ten wyskakuje. Druga osoba mówi:
-Jestem Gerry Adams - radykalny irlandzki polityk, który naprawdę może pomóc swojemu krajowi, dlatego myślę, że powinienem być ocalony.
Pozostali przyznają mu rację i dają drugi spadochron. Druga osoba mówi:
-Jestem David Beckham - kapitan angielskiej drużyny narodowej. Mam żonę i trzech synów. Wszyscy wiedzą, że jestem naprawdę miłym facetem, ale wszyscy myślą, że jestem głupi. To nieprawda, dlatego ja wezmę spadochron.
I wyskakuje. Zostają dwie osoby: papież i dziesięcioletnia uczennica. Papież mówi:
-Dziecko, jestem słaby i stary i przeżyłem swoje. Ty jestes wciąż młoda i wszystko przed tobą. Weź spadochron, a ja zostanę w samolocie.
-Wszystko jest w porządku- mówi dziewczynka -Nadal mamy jeszcze dwa
spadochrony. David Beckham zabrał mój tornister.
Ludożercy segregują złapanych białych:
- Zdrowy?
- Zdrowy.
- Na mięso. Następny. Zdrowy?
- Zdrowy.
- Na mięso. Następny. Zdrowy?
- Chory.
- A na co?
- Na cukrzycę.
- Na kompot.
Pogrzeb - wdowa chowa swego męża. Grabarz pyta:
- Ile lat miał mąż?
- 98.
- A pani ile ma?
- 97.
- To opłaca się pani wracać do domu?
Pewien stary Żyd wygrał w totka 15 mln zł. Jak zawsze przy takich okazjach zjechała się masa ludzisków i nawet TV. Reporterka się pyta:
- Co teraz dziadku zrobicie z tymi pieniędzmi? Na co wydacie ?
- No, na początek część na pewno na pomnik.
- Czyj pomnik?
- Jak to czyj?!?! Adolfa Hitlera!
Zaraz wyłączyli wszystkie kamery, przerwali transmisję, ludzie z niesmakiem zaczęli się rozchodzić. Reporterka się pyta:
- Czyj?!
- Adolfa Hitlera!
- Dlaczego?
Dziadek podwija rękaw i mówi:
- A kto mi te numery podyktował?!?!?
– Jak nazwiemy nasze dziecko, kochanie? – zapytała kobieta.
Mężczyzna ściągnął prezerwatywę, zawinął ją w supeł i powiedział:
– Jeśli się wydostanie, to będzie McGyver...
Pociągiem jedzie sobie wilk i zając. Zając sobie podśpiewuje:
- Szedł wilk przez las, nagle w gówno wlazł...
Wilk mówi:
- Zając! Jeszcze raz tak zaśpiewasz, a wywalę twój bagaż za okno.
A zajączek dalej sobie śpiewa:
- Szedł wilk przez las, nagle w gówno wlazł...
No to wilk sruuuu, bagaż przez okno. A zajączek na to:
- Ale z ciebie ch*j, to nie bagaż mój!
I dalej sobie śpiewa:
- Szedł wilk przez las, nagle w gówno wlazł.
- Zając, jeśli jeszcze raz tak zaśpiewasz, to ciebie wyrzucę za okno.
Zajączek nic sobie nie robi i dalej śpiewa.
No to wilk go za uszy i wyrzuca przez okno. A zajączek na to:
- Ale z ciebie ch*j, to przystanek mój!
Wsiada Rosjanin do pociągu relacji Paryż-Bruksela. Wszystkie miejsca są zajęte przez pasażerów, a jedno z podwójnych siedzeń zajmuje francuska gospodyni z małym pieskiem, który rozwalił się jak car na carskim tronie. Rosjanin prosi:
- Madammm, nie mogłaby pani wziąć swojego pieska na ręce?
Kobieta ostro odpowiada:
- Wy Rosjanie jesteście jak zwykle bezceremonialni. Moja Fifi jest zmęczona. Niech sobie pan poszuka wolnego miejsca w innym wagonie?
Rosjanin idzie więc szukać innego miejsca ale nie znalazł. Wraca i mówi:
- Lady, jestem bardzo zmęczony, chciałbym usiąść. Niech pani weźmie swojego psa na ręce.
Francuzka rozeźlona krzyczy:
- Wy, Ruscy, jesteście gruboskórni i nieokrzesani! W Europie ludzie się tak nie zachowują. To jest nie do pomyślenia!?
Wtedy Rosjanin nie wytrzymał i wyrzucił suczkę przez okno, a sam usiadł sobie wygodnie. Kobieta w szoku, przeklina, miota się, wrzeszczy. Do rozmowy nagle dołącza się siedzący obok Anglik - dżentelmen w każdym calu:
- Wy Rosjanie wszystko robicie nie tak jak trzeba, jakby nie od tej strony. Podczas obiadu trzymacie nóż w lewej ręce, samochody jeżdżą u was po prawej stronie, a teraz pan wyrzucił przez okno nie tą sukę co trzeba...
Ruski mafioso wybrał się na ryby i jak to ruski mafioso miał dwa złote łańcuchy (po pół kilo każdy) na szyi, na każdym palcu zloty sygnet, a w kieszeni gruby rulon dolarów - oczywiście same setki.
Wziął ze sobą trzy flaszki. Zimno było więc obrócił je po kolei. Oczywiście upił się i usnął.
Budzi się, a tu nie ma łańcuchów, sygnetów, ani dolarów. Zadzwonił z komórki po swoich ludzi i nie minęło pół godziny, a podjechały cztery czarne mercedesy, w każdym po pięciu ludzi, wszyscy z kałachami.
Stwierdzili, że to najprawdopodobniej ktoś z okolicznej wsi obrobił szefa. Wpadają do wsi i pytają o sołtysa.
Ktoś z miejscowych wskazał dom pośrodku wsi. Wpadają do sołtysa, a tam na ganek wychodzi facio w kufajce, na szyi ma dwa złote łańcuchy, na każdym palcu sygnet, a z kieszeni kufajki wystaje mu rulon 100 dolarówek.
Przeładowali broń i pytają skąd to wszystko ma.
Sołtys mówi:
- No nie uwierzycie chłopaki. Idę sobie przez las z psem na spacerze, a tu nad brzegiem jeziora leży jakiś facet w trupa pijany i ma to wszystko przy sobie. No to go obrobiłem, na koniec zerżnąłem w dupę i poszedłem do domu.
Chłopaki patrzą pytającym wzrokiem na szefa.
Mafioso podchodzi do sołtysa, przygląda się chwilę błyskotkom i mówi:
- Eeeeee To nie moje...
Ostatni niezły.
A ten z 21:13 to znałem jeszcze w wersji z Breżniewem:)
Wkleilabym wiecej, ale jak jest za dlugi to wyskakuje mi zamkniecie programu i raport o błedach. nie wiem co sie dzieje:(
To daj powieść w odcinkach... :)
Nie wiem czy to dobry temat, bo nie jest to moja ocena, tylko jakoś tak "dziwnie śmiesznie" mi się skojarzyło:
- Moim zdaniem największym problemem Realu jest psychika. W Madrycie od czasu odejścia Fernando Hierro brakuje wyrazistego lidera. Panuje chaos, gwiazdy robią, co chcą. Na dodatek większość z nich jest już mentalnie wypalona.- stwierdził Trzeciak.
(INTERIA.PL/Życie Warszawy)
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=62596423 jak jeszcze bedzie działać???
Idzie zajac lasem i wrzeszczy:
- Przelecialem lwice!...
Spotyka wilka:
- Zajac, zamknij pysk, chcesz zeby lew uslyszal? Poza tym i tak ci nikt nie
uwierzy.
Zajac wzruszyl ramionami i drze pysk dalej.
- Wydymalem lwice! Wydymalem lwice!
Spotyka niedzwiedzia:
- Zajac, zamknij sie bo lew uslyszy! I wszyscy bedziemy mieli przechlapane,
jak sie wkurzy! A i tak nikt Ci nie wierzy.
Zajac idzie dalej i drze sie:
- Przelecialem lwice! Przelecialem lwice! Przelecialem lwi...
Nagle zobaczyl lwa. Ten wkurzony dawaj za zajacem, goni, goni.
Zajac wskoczyl w wydrazomy stary pien. Lew za nim, ale utknal.
Utknal tak, ze tylko tylek mu wystaje, leb jest w srodku.
Zajac stanal, podszedl z tylu do lwa, rozejrzal sie wokol, rozpina rozporek
i mowi:
- W to, to juz kurwa nikt mi nie uwierzy
Przyszedł facet do sklepu.
- Dzień dobry, w czym możemy panu pomóc, co chciałby pan kupić?
Facet się zastanowił i mówi:
- Rękawiczki.
- To proszę podejść do tamtego działu.
Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
- Potrzebuję rękawiczki.
- Zimowe czy letnie?
- Zimowe.
- To proszę przejść do następnego działu.
Facet poszedł:
- Dzień dobry, potrzebuję zimowe rękawiczki.
- Skórzane czy nie?
- Skórzane.
- To proszę podejść do działu następnego.
Facet poddenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
- Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
- Z klamerką czy bez?
- Z klamerką.
- Proszę podejść do następnego stoiska.
Facet już wkurzony, ale idzie nic nie mówiąc:
- Potrzebuję rękawiczki, zimowe, skórzane, z klamerką.
- Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
- Na rzepy.
- Zapraszam do działu naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
- Proszę przestać nade mną się znęcać, dajcie mi rękawiczki i pójdę sobie!
- Proszę pana, proszę nabrać cierpliwości, chcemy panu sprzedać dokładnie takie, jakie pan potrzebuje.
Facet idzie dalej:
- Proszę o rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką na rzepy.
- A jaki kolor?
Aż tu nagle otwierają się drzwi do sklepu, wchodzi klient z sedesem świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury, niesie go na wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy:
- Taki mam sedes, taką glazurę, dupę wam wczoraj pokazałem, dajcie mi papier toaletowy!
http://sport.onet.pl/1,16,11,14295834,40285007,1788932,0,forum.html
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)