Piłkarze Cracovii po efektownej inauguracji sezonu, ostatnio spuścili z tonu. Czy zdołają przełamać złą passę w potyczce z coraz groźniejszym Górnikiem Zabrze?
Obserwatorzy potyczki rozpoczynającej sezon 2004/2005 w polskiej ekstraklasie - Zagłębie Lubin kontra Cracovia Kraków - byli pod dużym wrażeniem gry gości. Podopieczni Wojciecha Stawowego zostali momentalnie sklasyfikowani, jako murowany kandydat na rewelację rozgrywek. W następnych trzech spotkaniach krakowianie ulegli. Czy jednak rozczarowali swoją grą? Czy nie można już mówić o drużynie "Pasów", jako o powiewie świeżości i nowoczesności w polskiej piłce? Owszem, można - przecież w każdym z przegranych meczów Cracovia długimi fragmentami narzucała swój własny styl, dominowała na boisku. Gracze beniaminka nie potrafią sobie jednak na razie poradzić z wielką presją, która zostaje na nich wywierana od zwycięskiego spotkania w Lubinie.
Warto podkreślić, iż określenia "własny styl" nie można odnieść nawet do połowy zespołów biorących udział w rozgrywkach polskiej pierwszej ligi. Dlatego już sam ten fakt jest znamienny i pozwala dobrze rokować Cracovii na przyszłość. Podopieczni Stawowego nawet w "jaskini lwa", na obiekcie warszawskiej Legii, potrafili przez długi okres grać swoją piłkę. Węgrzyn, Skrzyński, Giza, Baran, Drumlak, Bojarski i ich koledzy potrafią doskonale operować skórzaną kulą, zmieniać pozycje, na przemian włączać się do akcji ofensywnych, co wprowadzało nie lada zamieszanie w szeregi legionistów i było powodem bicia na alarm w defensywie gospodarzy. Jedyny szwankujący element, to asekuracja w grze obronne całego zespołu. Momentami brakuje konsekwencji, a może i sił poszczególnym ogniwom. Gdy dodamy do tego jeszcze niewielkie doświadczenie wielu krakowian (w "pierwszej jedenastce" na stadionie przy Łazienkowskiej pojawiło się 7 graczy, którzy debiutowali w ekstraklasie w tym sezonie), otrzymamy pełną gamę powodów na niezadowalający dorobek punktowy Cracovii po 4 seriach spotkań.
Trener Stawowy przed zamknięciem okienka transferowego sięgnął jeszcze po dwóch doświadczonych graczy, mających stanowić poważne wzmocnienie dla jego drużyny. Mowa o Świerczewskim i Citce, którzy być może znajdą się już w meczowym protokole na pojedynek z Górnikiem. Opiekun Cracovii podejmuje spore ryzyko, gdyż forma tych piłkarzy pozostawiała ostatnio wiele do życzenia, a szkoda byłoby rozbijać tak dobrze funkcjonujący organizm. Obaj wystąpili już w sparingowym meczu przeciwko GKS Katowice, wygranym przez krakowian 1:0 po golu testowanego Savaneha. Lepiej zaprezentował się Citko i to on w tej chwili jest bliżej wyjściowego składu.
Do "Grodu Kraka" przyjadą tym razem goście z Zabrza. Podopieczni Wernera Liczki jeszcze nie ponieśli w trwającym sezonie porażki, co jest o tyle niespodziewane, iż zespół Górnika ciągle przecież znajduje się w przebudowie. Jednak zabrzańscy kibice nie powinni też popadać w hurraoptymizm, gdyż na 4 nie przegrane spotkania składają się aż 3 remisy. Wiele do życzenia pozostawia także styl gry, a i spore wahania formy nie są dobrym prognostykiem na dalszą część sezonu.
Czeski szkoleniowiec ciągle stara się poprawiać jakość gry Górnika, szlifować pewne schematy rozgrywania akcji, taktykę, jednak na efekty trzeba będzie jeszcze poczekać. Całe szczęście, iż trener i cały zarząd zdają sobie sprawę z faktu, że budowa zespołu to proces mozolny, czasochłonny, określany raczej jako inwestycja przyszłościowa. W ostatnich spotkaniach Liczka desygnuje swoich graczy już w symetrycznym systemie 4-4-2. Nie brakuje już na murawie klasycznego lewego pomocnika. Tę rolę wypełnia obecnie Piotr Brożek, pozyskany na zasadzie transferu czasowego z Wisły Kraków. Czech dużo obiecuje sobie po współpracy bocznych obrońców i pomocników, którzy właściwie mają tworzyć motor napędowy akcji ofensywnych Górnika.
Oprócz rodzinnego duetu Koźmińskich, w Zabrzu mamy jeszcze dwóch innych dżentelmenów, których łączy właśnie pokrewieństwo. I to bliskie - Werner Liczka sprowadził do Zabrza swojego syna Marcela. Ten ofensywny pomocnik ma uporządkować grę w środku pola, a także zwiększyć liczbę wariantów taktycznych nakreślonych przez ojca-trenera. Warto dodać, iż obaj panowie współpracowali już ze sobą w przeszłości. Werner Liczka miał swoją latorośl pod skrzydłami w Baniku Ostrawa.
Zapowiada się niezwykle ciekawa konfrontacja, drużyn preferujących techniczny futbol. Przed spotkaniem należałoby wskazać na Cracovię jako na faworyta tej konfrontacji. Ale przecież boisko może równie dobrze zweryfikować te wstępne osądy.
(
-
-
o meczu z Górnikiem na C+(zapowiedż)
pięknie opowiedziana historia...
Zaiste poety prawie to słowa... ;)
Hiszpanie "grają jak nigdy, przegrywają jak zawsze" -nie żebym się czepiał ;)...
Wiadomość zmieniona (08-09-04 00:25)
hehe a jeszcze bodaj dwa sezony temu Canal+ lubil pokazywac Górnika w akcji na żywo bo .... pięknie przegrywali :(
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)