Bravo Cracovia !!!
Jak tam mistrzostwo??
a Puchary??
Może myślcie o utrzymaniu !!
lub chociaż o barażach!!!!!
-
-
CRACOVIA ---Odra 2-3
Czyzby sie forum gtsu popsulo.
Karv co jest kurwa? Mialy byc bany i porzadek na forum, jest jedna wielka chujnia. Jak juz sie zacznie merytoryka to sie laduje jakis nieproszony gosc .
Panowie, litosci!
No to żeby było do kompletu :
Skawa Wadowice - Cracovia II 3:0
panowie,wy nie macie środka obrony.Kazek powinien już udać się na zasłużoną emeryturę a Skrzyński może i ładnie kopie z wolnych ale wdefensywie przypomina mi pewnego naszego obrońcę co to teraz gra w Rosji.
z ległą macie szanse coś urwać-gra chujowo a wasz kryzys powinien się w końcu skończyć
a nowych modów... jak nie było tak nie ma... :-(
Gazeta.pl
Jerzy Chrzanowski
Aż osiem bramek straciła Cracovia w trzech dotychczasowych meczach ligowych i czarno na białym widać, że jej szyki obronne do ekstraklasowych nie należą. Porażka z niczym niewyróżniającą się Odrą Wodzisław była tyleż zasłużona, co przez kibiców i szefów Cracovii nieprzewidzianą. W sobotę przy Kałuży miała być bowiem wielka feta z okazji pierwszego po 20 latach meczu w I lidze...
W 85. minucie, gdy "Pasy" przegrywały 2:3, na Błoniach, w pobliżu stadionu, rozpoczął się pokaz ogni sztucznych. No cóż, zamówiony był o wiele wcześniej, któż mógł przewidzieć, że w tym momencie Cracovii przyjdzie walczyć o honorowy remis, a rozochoceni goście blisko będą czwartego gola?
- Przegraliśmy na własne życzenie - mówił po meczu załamany trener Wojciech Stawowy i - jak to ma w zwyczaju - wziął porażkę na swoje barki.
Ryszardem Wieczorkiem targały sprzeczne uczucia. Wiedział, że zupełnie popsuł fetę swojemu koledze po fachu, a jednocześnie był szczęśliwy, że po ośmiu kolejnych porażkach jego drużyna wreszcie wygrała. - Taka jest piłka - podsumował trener Odry.
Pierwszy strzał i gol
Mecz tylko na początku można uznać za nieco przynudnawy. Obie drużyny badały się nawzajem, gra toczyła się w środku, mnóstwo było ostrych wejść i starć, ale sytuacji podbramkowych jak na lekarstwo. Pierwszy strzał Cracovii na bramkę rywala padł dopiero w 16. minucie i przyniósł krakowianom prowadzenie. Paweł Drumlak pociągnął piłkę po prawej stronie, dostrzegł pozostawionego bez opieki przed linią pola karnego Piotra Gizę, zagrał idealnie, a Giza przymierzył tak, że piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Mariusz Pawełek nie miał szans obrony.
Bramka uspokoiła grę "Pasów". Gospodarze precyzyjnie rozgrywali akcje, udawało im się od czasu do czasu stworzyć sytuację podbramkową - najlepszą miał Krzysztof Przytuła (33. min), ale z 14 metrów strzelił wysoko nad poprzeczką.
Ostatnia akcja pierwszej połowy przyniosła Odrze rzut rożny, a za chwilę - po podaniu Mariusza Zganiacza i strzale głową
Tomasza Szewczuka - wyrównującego gola. Klasyczna "bramka do szatni".
Pięć minut i po prowadzeniu
Druga połowa rozpoczęła się od szarży Szewczuka i niewykorzystanej okazji Marka Kubisza (blisko przed bramką nie trafił w piłkę), za moment już krakowianie zdobyli rzut rożny. Podanie Marcina Bojarskiego, efektowna główka Arkadiusza Barana i znów prowadzili gospodarze (50. min). Rozochoceni kibice zaczęli skandować, że "dwa to mało".
W starciach z rywalami trzecio- i drugoligowymi w takich momentach następował szturm Cracovii, padały kolejne bramki, a goście litościwie patrzyli w stronę sędziego, by zakończył ten nierówny bój. Teraz jednak Cracovia gra w I lidze, a tu najmniejszy błąd sporo kosztuje. Tak było i tym razem. Krakowscy boczni obrońcy - zwłaszcza Marek Baster - pozwalali przeciwnikom dochodzić tuż pod pole karne, a stamtąd w bezpośrednie okolice bramki szły niezwykle groźne, mocne i dokładne dośrodkowania. Druga i trzecia bramka dla Odry padły dokładnie w ten sam sposób. Atakował Wojciech Grzyb, a jego podania zamieniali na bramki Piotr Rocki (56.) i Szewczuk (61.). W pięć minut prowadzenie diabli wzięli i z każdą chwilą oddalało się zwycięstwo, a potem i honorowy remis "Pasów".
Jesteśmy z wami
Końcówka była niezwykle dramatyczna. Krakowianie rzucili się do szturmu, blisko szczęścia byli Bojarski (z wolnego), Giza (strzał z pięciu metrów obronił Pawełek) i Bania (raz strzelił obok słupka, drugi raz nie sięgnął dobrze piłki, gdy był dwa metry od bramki). Wodzisławianie, jak zawodowcy, czyhali na kontry. I mieli je: najpierw Grzyb wyprzedził Olszewskiego, miał już pustą bramkę, ale z kąta nie trafił, innym razem Marcin Malinowski nie wykorzystał sam na sam z Olszewskim.
[b]Jeśli przez lata całe kibice "Pasów" wyrobili sobie złą opinię, to w sobotę pokazali się z najlepszej strony. Gdy ich zespół przegrywał, a do końca pozostały już tylko sekundy, zaczęli skandować: "Nic się nie stało" i "Jesteśmy z wami". Zabrzmiało to prawdziwie. Drużynę czeka teraz bardzo trudny wyjazd do Legii i dobrze by było, gdyby w tym momencie Stawowy i piłkarze poczuli, że mają za sobą kibiców. Po niezbędnych korektach w składzie (obrona, może i Olszewski powinien trochę odpocząć?) Cracovia powinna wygrać jeszcze niejeden ligowy mecz. Choć pewnie nie w Warszawie...[/b]
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)