ZACZYNA SIĘ OD NOWA
23 Luty 2006 r. | Godz: 12:01 | Dodał: Stef@n | Kategoria: Ekstraklasa
- Jesteśmy szczęśliwi, że znaleźliśmy się w czwórce. Tak się sytuacja ułożyła, że o strefę medalową musieliśmy walczyć do ostatniego meczu sezonu zasadniczego. Mając pętle na szyi, potrafiliśmy się z niej uwolnić. W play off będziemy się chcieli pokazać z jak najlepszej strony. Gra zaczyna się od nowa - mówi Jarosław Różański kapitan `Szarotek`...
- Pozostało nam parę dni do pierwszego spotkania i będziemy się starali coś wymyślić na rywala. Nie ulega wątpliwości, że będziemy musieli zagrać tak jak w końcówce sezonu, maksymalnie skoncentrowanym i z emanującą wolą zwycięstwa. Nie możemy mieć momentów dekoncentracji, przestojów w grze, bo to może drogo nas kosztować. Play off rządzi się swoimi prawami i różnie może się ułożyć.
BEZ SŁABYCH PUNKTÓW
Mateusz Malinowski półtora sezonu grał w brawach Cracovii. Z nią świętował awans do ekstraklasy i brązowy medal zdobyty w ubiegłym sezonie. Któż może lepiej znać krakowian jak nie on.
- Rzeczywiście znam ich jak własną kieszeń, chociaż zaszły w składzie spore zmiany. Niemniej tych "nowych" znam z ligi. Niczym mnie nie zaskoczą.
- Słabe punkty rywala?
- Trudno je znaleźć. Są na pewno mocniejsi taktycznie od nas. Dobrze rozgrywają przewagi. System 1-4 mają opanowany do perfekcji, najlepiej w lidze. Trener Rudolf Rohacek pilnuje realizacji założeń taktycznych i każdego zawodnika rozlicza indywidualnie. Z każdego nawet maluteńkiego zadania. Jeśli jeszcze "Dziura" przybrani, to...
- Chcesz powiedzieć, że nie są do pokonania?
- Oczywiście, że są, co udowodniliśmy już w tym sezonie. Musimy zagrać tak jak w niedzielę w Krakowie, jakby to był mecz o "życie". Wszyscy do tego meczu podeszliśmy z pełnym zaangażowaniem. Graliśmy w myśl zasady jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, ze sportową złością, po tych wszystkich niejasnościach i układach przeciwko nam. Okazało się, że nie wszystko da się z góry obliczyć. Uważam że szanse na przejście "Pasów" są pół na pół.
Czytano[165] | Zródło: HOKEJ Nowy Targ | Autor: Stefan Leśniowski
WALCZYĆ Z SERCEM: LUBOMIR ROHACIK
23 Luty 2006 r. | Godz: 12:04 | Dodał: Stef@n | Kategoria: Ekstraklasa
Najbardziej szczęśliwym człowiekiem po niedzielnym meczu w Krakowie był trener `Szarotek`, Lubomir Rohacik. Wspólnie ze swoim asystentem Stefanem Pollakiem wykonali kawał dobrej roboty. Przejęli zespół rozbity, który w 20 spotkaniach zdobył zaledwie 26 punktów. Do tego dorobku dorzucili 48 `oczek`, jakże cennych, bo dających awans do strefy medalowej.
- Zasłużyliśmy na ten awans, bo chłopcy wykonali ciężką pracę - twierdzi Lubomir Rohacik. - Kiedy przychodziłem do klubu, zespół był nieprzygotowany do sezonu. To musimy sobie jasno powiedzieć. Największym mankamentem był brak dyscypliny w grze. Zawodnicy często łapali bezmyślne kary i inkasowali wtedy gole. Przez to przegrywali wiele spotkań. Naszym zadaniem było poprawić dyscyplinę. Wszyscy zakasaliśmy rękawy. Na szczęście w zespole nie było obiboków, każdy solidnie pracował. Przed pierwszym naszym meczem pracowaliśmy trzyfazowo, ale choćby cykl był dziesięciofazowy, a zawodnik nie zostawiłby serca na lodzie, to nie byłoby wyniku. Wygrana z Cracovią w naszym pierwszym meczu wzmocniła psychicznie zespół. Z 22 spotkań, w których prowadziliśmy zespół, w 18 punktowaliśmy. Wygraliśmy 16 meczów, w tym dwa po dogrywce. Cenię sobie awans do czwórki, ale to w głównej mierze zasługa hokeistów. Im należy podziękować. Głównym zadaniem, jakie przede mną postawiono, był awans do strefy medalowej play off. I to się udało.
- Był taki moment, że mogliście wskoczyć na drugie miejsce...
- Gdybyśmy przejęli zespół dwa tygodnie wcześniej, to jestem przekonany, że do play off startowalibyśmy minimalnie z trzeciego miejsca. Przejęliśmy zespół nie znając zawodników. Trochę trwało, gdy poznaliśmy ich dobre i słabe strony. Mieliśmy szansę na drugie miejsce, ale zmarnowaliśmy ją w Oświęcimiu. Nie można jednak wymagać, by drużyna wygrywała wszystko. W tak długim sezonie drużynę musi dopaść kryzys, czy jakieś nieprzewidziane okoliczności. Wtedy gdy przegraliśmy dwa spotkania z rzędu w zespole panowała epidemia.
- Czego pan oczekuje od zespołu w play off?
- W niedzielę pokazali charakter i ogromne serce. Oczekuje od chłopaków takiej walki i zaangażowania jak w ostatnim meczu. Jestem wręcz przekonany, że chłopcy tanio skóry nie sprzedadzą. Mieliśmy tydzień na to, by dobrze się przygotować. Dzięki Bogu nikt nie jest chory, ani zraniony.
- Recepta na Cracovię?
- Taktyki się nie zdradza. Jest w naszych i zawodników głowach Powiem tak: będziemy grać tak, by wygrać cztery spotkania.
Czytano[193] | Zródło: HOKEJ Nowy Targ | Autor: Stefan Leśniowski
-
-
Play offy
Ano pompują sobie balon w Nowym Targu, oj pompują ! Skąd my to znamy...
A poźniej wystarczy ostra igła i wszystko ujdzie w jednej chwili....
PO RAZ CZWARTY
24 Luty 2006 r. | Godz: 15:48 | Dodał: Stef@n | Kategoria: Ekstraklasa
Nowotarżanie po raz czwarty potykać się będą w play off z Cracovią. Dotychczas wszystkie spotkania rozgrywane były w ćwierćfinale. Było ich osiem. Cztery razy zwyciężali górale i tyleż samo razy hokeiści spod Wawelu. Również bramkowy stosunek jest idealnie równy, po 19. Przypomnijmy pokrótce historię tych spotkań.
FORMA ZOSTAŁA W MIŃSKU
Do pierwszej konfrontacji tych drużyn doszło w sezonie 1991/92. Podhale miało wtedy w swych szeregach dwie wielkie gwiazdy - Jewegienija Semieraka i mistrza świata, Siergieja Agiejkina. "Szarotki" wystartowały do play off z pierwszego miejsca. Decydująca faza mistrzostw rozpoczęła się po blisko trzymiesięcznej przerwie (reprezentacja Polski przygotowywała się do igrzyskach olimpijskich). Nie wpłynęła ona zbyt dobrze na podopiecznych Tadeusz Bulasa. Forma - jak powiadali wtajemniczeni - pozostała na obozie w Mińsku, gdzie zawodnicy przeświadczeni o swojej sile, nie przykładali się należycie do treningów. Inni twierdzili, iż konflikt trenera z Semierakiem i Agiejkinem był przyczyną słabości w play off. "Szarotki" okrutnie męczyły się z startującą z 8. miejsca Cracovią, która wygrała zaledwie 7 spotkań w lidze.
Przed pierwszym meczem zastanawiano się, ile bramek zaaplikują gospodarze krakowianom. Tymczasem goście zaimponowali mądrą i rozważna grą, przede wszystkim w obronie, gdzie prawdziwą ostoją był Mariusz Kieca. Górale nie potrafili znaleźć recepty na obronny warianty gry krakowian. Niespełna 60 sekund przed końcem drugiej odsłony M. Batkiewicz przepuścił "gumę" sprzed niebieskiej linii po strzale rozpaczy Szaszowa i było 2:2. Rezultat ten utrzymywał się do 54 minuty. Zwycięską bramkę nowotarżanie wprost wymęczyli. Dopiero czwarta "dobitka" Tomasika w potwornym zamieszaniu podbramkowym znalazła drogę do siatki.
Dużo łatwiej poszło nowotarżanom w Krakowie. Gospodarze starali się nawiązać równorzędną walkę, włożyli w to maksimum ambicji i chęci, ale ustępowali przeciwnikowi pod względem umiejętności techniczno - taktycznych. Górale po dwóch tercjach prowadzili 3:0 i ostatnią rozegrali wybitnie na luzie, pozwalając rywalowi tylko na honorowe trafienie.
BÓG NAS LUBI
Po raz drugi Podhale potykało się z Cracovią w sezonie 1996/97. Zespół Podhala wtedy prowadził Łotysz Ewald Grabowski. Gra nowotarżan przez cały sezon nie zachwycała. Zmieniono obcokrajowców, ale wcale nie na lepszych. Ostatecznie, po ciężkich bojach, nowotarżanie do decydującej fazy play off przystąpili z pierwszej pozycji.
Konia z rzędem temu, kto spodziewał się ciężkiej przeprawy mistrza Polski z Cracovią. Tym bardziej, iż krakowianie występowali w I lidze, a Podhale w ekstraklasie. Zespoły te po raz pierwszy spotkały się w sezonie. "Pasy" dostały się do play off z drugiego miejsca w I lidze.
Po zwycięstwie 4:1 we własnej hali przyszło sympatykom "Szarotek" przełknąć gorzką pigułkę, w postaci przegranej ich pupilów w podwawelskim grodzie (2:4).
" Nowotarżanie od zaraz powinni zacząć edukację w zakresie gry w przewadze. Nie mieli żadnej koncepcji na wejście w tercję rywala. Przy stanie 2:2 krakowianie potrzebowali zaledwie 21 sekund, by skutecznie zakończyć akcję. Chwilę później z kolei górale grali z przewagą i ... stracili czwartą bramkę. W roli kata Podhala wystąpił Prima., który był podwójnie zmotywowany, chcąc udowodnić Grabowskiemu, iż pochopnie zrezygnował z jego usług" - pisały gazety
Decydujące spotkanie w stolicy Podhala miało podobny scenariusz jak krakowski pojedynek. Po celnych strzałach Kubowicza i Koszowskiego "Szarotki" po 20 minutach prowadziły 2:0. Niektórym wydawało się, że w kolejnych odsłonach będzie to "spacerek" "Szarotek". Tymczasem droga do półfinału okazała się najeżona trudnościami. Krakowianie zaimponowali wolą walki, wiarą w uratowanie czegoś co już pozornie było stracone. W ciągu 5 minut drugiej odsłony zdołali doprowadzić do wyrównania. Najbardziej emocjonująca i dramatyczna była trzecia tercja. Kiedy w 47 minucie Prima wykorzystał rzut karny, zapachniało sensacją. Na szczęście w szeregach Podhala był zawodnik, który poderwał kolegów do walki i uratował mistrzów od kompromitacji. Gusow - bo o nim mowa - najpierw zdobył wyrównującą bramkę, a 162 sekundy przed końcem meczu wypracował sytuację, po której Puławski zdobył bramkę na wagę awansu do półfinału.
- Bóg nas lubi, bo jesteśmy pracowici - powiedział po końcowym gwizdku sędziego, Ewald Grabowski.
OLIWA NIE POMÓGŁ
Mający w sezonie 2004/05 ogromne aspiracje hokeiści Podhala nie zdołali się przebić do strefy medalowej. W trzech meczach musieli uznać wyższość Cracovii. Po ostatnim gwizdku sędziego było jak na stypie.
Trudno jednak wygrać, gdy w trzech meczach zdobywa się zaledwie trzy gole. Skuteczność graczy Podhala wolała o pomstę do nieba. Na pewno rewelacyjna postawa Radziszewskiego w bramce miała duży wpływ na losy tych pojedynków. - O sukcesie krakowian zadecydowała lepsza taktyka, z którą od dwóch lat mamy duże problemy - powiedział po ostatnim gwizdku prezes SSA Wojas Podhale, Wiesław Wojas. Po tych mocnych słowach posadę stracił Andrzej Słowakiewicz.
- Mieliśmy grać uważnie w defensywie, rozbijać ataki rywala już w strefie środkowej i cierpliwie czekać na błędy przeciwnika, by go skontrować. Aby plan się powiódł musieliśmy być dobrze przygotowani fizycznie i psychicznie oraz... cierpliwi - zdradził Rudolf Rohacek.
Podhale na długo zapamięta nazwisko Tomasa. We wszystkich meczach grał pierwsze skrzypce. Zdobył cztery gole. Słowacki napastnik potrafił się uwolnić od rywala na jednym metrze. Trudno mu było odebrać krążek. Wspólnie z Hornym tworzyli bardzo niebezpieczny duet. Nie dało się niestety tego powiedzieć o podhalańskich obcokrajowcach. Zawiedli na całej linii. Kotasek w Krakowie już po pierwszej tercji miał dość. Fisera też nie było widać. Krzysztof Oliwa, który miał doprowadzić "Szarotki" do mistrzowskiego tytułu zagrał niespełna 12 minut w pierwszym meczu i nabawił się kontuzji. Zawstydził ich Kolusz, uznany przez dziennikarzy najlepszym graczem Podhala tej serii. Ten młodzian wyręczał starych repów biorąc ciężar gry na swoje barki. Często grał w dwóch atakach (Kraków).
TAK BYŁO......
Sezon 1991/92
Podhale Nowy Targ - Cracovia Kraków 3:2 (0:1, 2:1, 1:0) i 3:1 ( 1:0, 2:0, 0:1)
Bramki: Tomasik 2, Bomba - Fielek, Szaszow (I mecz); Słowakiewicz, Hajnos, Bomba - Musiał ( II mecz).
Sezon 1996/97
Podhale Nowy Targ - Cracovia Kraków 4:1 (1:0, 2:0, 1:1 ), 2:4 ( 2:0, 0:1, 0:3 ) i 4:3 (2:0, 0:2, 2:1)
Bramki: Puławski, Koszowski, T. Podlipni, Słowakiewicz, Spodarenko - P. Radzki (I mecz); Ćwikła 2 - Prima, P. Radzki, R. Radzki, Matczak (II mecz); Kubowicz, Koszowski, Gusow, Puławski - Pawljuczenko, Podsiadło, Prima (III mecz).
Sezon 2004/05
SSA Wojas Podhale Nowy Targ - ComArch Cracovia Kraków 0:2 (0:0, 0:0, 0:2), 1:3 (1:1, 0:1, 0:1) i 2:3 (1:2, 0:0, 1:1).
Bramki: Tomas 2 (I mecz); Hajnos - Sarnik, Horny, Śliwa (II mecz); Kotasek, B. Piotrowski - Tomas 2, Csorich (III mecz).
INFO PODHALE NOWY TARG
Na meczu hokejowym w Niedziele z Podhalem bedzie zorganizowana zbiorka pieniedzy na oprave derbow !!
osoby zbierajace beda mialy szal Opravcow na sobie zeby ich bylo latwo poznac i bylo wiadomo ze to nie jacys dorabiajacy sobie na boku chlopcy ;)
Tak wiec bardzo prosimy o zabranie ze soba chocby tej symbolicznej zlotowki i o wrzucanie jej do puszek.
lepiej zalozcie odblaskowe kamizelki zeby was z daleka bylo wiadac! :)
Na trybunę siedzącą też wpadnijcie, będzie duzo nowotarżan, niech się też dołożą chłopaki do derbów.
HOKEJ - Rusza półfinał play-offu
mibi, pj 25-02-2006 , ostatnia aktualizacja 25-02-2006 02:08
W Krakowie czekają na zdobycie mistrzostwa Polski w roku jubileuszowym Cracovii. Kibiców Podhala mało to obchodzi - oni marzą o rewanżu za ubiegły sezon, gdy beniaminek wyeliminował faworyzowane "Szarotki". Pierwsza odsłona w niedzielę o godz. 17 przy ul. Siedleckiego.
Bramkarz "Pasów" Rafał Radziszewski dwa lata temu zdobywał wicemistrzostwo Polski i wygrywał Interligę z Podhalem. Bartłomiej i Michał Piotrowscy to wychowankowie "Szarotek". Występy w Nowym Targu mają na koncie także Marian Csorich i Martin Voznik, a "pas" z krwi i kości Krzysztof Śliwa szczyci się na razie mistrzostwem, ale zdobytym w barwach Podhala. Od pewnego czasu obie drużyny walczą na lodzie bez pardonu, a po meczach prowokują się okrzykami ("Teraz będziecie musieli oddać pieniądze Toruniowi" - wołali ostatnio podhalanie do krakusów).
Rok temu "Szarotki" w ćwierćfinale same chciały wpaść na Cracovię, by uniknąć dalekich wypraw do Gdańska na mecze ze Stoczniowcem. Miały w składzie zawodowca z NHL Krzysztofa Oliwę, zapowiadały szybkie zwycięstwo serii. Rywalizacja skończyła się szybkim 3:0, tyle że dla krakowian. Ich trener Rudolf Rohaczek przechytrzył szkoleniowca "Szarotek" Andrzeja Słowakiewicza, który w ostatniej chwili zmienił taktykę i przez to stracił pracę.
Przed rokiem Podhale musiało awansować, a Cracovia tylko chciała. Teraz to "Pasy" są "na musiku". Jeśli odpadną już w półfinale, prezes klubu Janusz Filipiak hokeistom tego nie wybaczy. - My już swój cel osiągnęliśmy - awansowaliśmy do strefy medalowej. Zrobimy wszystko, żeby w półfinale pognębić murowanego faworyta do tytułu - nie kryje trener górali Lubomir Rohaczik. - Na pewno nie wywiesimy białej flagi, będziemy walczyć jak w minioną niedzielę [wygrali z Cracovią 4:2]. Walka może trwać przez siedem meczów. Pamiętam, że gdy w listopadzie obejmowaliśmy Podhale, Cracovia prowadziła w tabeli z przewagą niemal 20 pkt i wszyscy nazywali ją już wtedy mistrzem Polski. Spróbujemy pokrzyżować jej plany.
"Pasy" wierzą w swój zespół i w to, że ciężka praca nie poszła na marne. - Skończyły się żarty, zaczyna się play-off. Choć ostatnio wiodło nam się różnie, teraz musimy wygrywać przynajmniej u siebie. To wystarczy - podkreślają hokeiści Cracovii. Trenera Rohaczka nikt nie musi motywować. On jeszcze nie sięgnął po mistrzostwo Polski, na razie ma srebrny medal (zdobyty z KTH Krynica) i brązowe (z KTH, Polonią, GKS-em Tychy i Cracovią).
Obydwa zespoły wystąpią w podstawowych składach. - Dzięki Bogu, wszyscy są zdrowi - mówią zgodnie Rohaczek i Rohaczik.
Kolejne mecze odbędą się we wtorek (Nowy Targ) i piątek (Kraków).
ComArch/Cracovia - Wojas/Podhale - porównanie na remis
Bramkarze: przewaga "Pasów"
Trener krakowian Rudolf Rohaczek ma komfort: Rafał Radziszewski jest pewniakiem. Radził sobie już w najtrudniejszych sytuacjach. W Podhalu nie mają tak dobrze: forma Krzysztofa Zborowskiego i Tomasza Rajskiego to wielka niewiadoma. Jeśli "Zbora" będzie się spisywał tak dzielnie jak w ostatnio niedzielę przy Siedleckiego, górale będą mieli problem z głowy.
Obrona: przewaga "Szarotek"
Choć krakowianom udało się podkupić Podhalu utalentowanego Bartłomieja Piotrowskiego, a Unii reprezentanta Polski Mariusza Dulębę, nadal nie mają w swoim składzie tej klasy defensorów co przeżywający już trzecią młodość Jacek Zamojski. Na dodatek w Podhalu gra coraz lepiej spisujący się Czech Tomasz Jakesz, który jest najlepszym zagranicznym obrońcą na polskich lodowiskach.
Ataki: równowaga
O sile pierwszej formacji "Pasów" (Sarnik, Słaboń, Laszkiewicz) nie trzeba nikogo przekonywać. Tak zgranego ataku nikt w Polsce nie ma, zresztą to liderzy nie tylko Cracovii, ale i reprezentacji. "Szarotki" mają niewiele słabsze, lecz wyrównane formacje. Do sztandarowej pierwszej (Kacirz, Kolusz, Różański) z formą doszlusowała ostatnio druga (Łyszczarczyk, Moskal, Podlipni), a i trzecia (Malinowski, Biela, Ćwikła) może napsuć sporo krwi rywalowi.
Wyniki sezonu zasadniczego
ComArch/Cracovia - Wojas/Podhale 3:1 (w), 6:3 (d), 3:7 (w), 5:3 (d),4:7 (w),2:4 (d).
Półfinały bez gości
Zaczyna się najciekawsza faza walki o hokejowe mistrzostwo Polski. Już na starcie lekką przewagę mają gospodarze. Zdecydowali bowiem, że nie będą wpuszczać kibiców gości. Do hali Cracovii kibice przyjezdni nie mają wstępu już od początku sezonu, gdyż nie zezwoliła na to policja. Również w oświęcimskiej hali zasiądą tylko fani Unii. Jak podaje rzecznik klubu Jerzy Dusik, są dwa powody takiej decyzji. Pierwszy to efekt wydarzeń po jednym z meczów ligowych, po którym tyski kibic czynnie znieważył sędziego, za co został ukarany organizator Dwory/Unia. Drugi to to, że oświęcimskie lodowisko nie jest wyposażone w monitoring głosowego ostrzegania przeciwpożarowego i nie wolno na jego trybuny wpuścić więcej niż 1500 widzów. Wszystkie miejsca są zarezerwowane dla kibiców Dworów/Unii. Również w Nowym Targu nie ma odpowiedniego monitoringu, co wyklucza przyjęcie kibiców gości.
Info G,W.
W dzienniku pisali że będą sprawdzać dowody w NT i Krakowie.
O kurna, ktoś na głowę upadł. Rozumiem że w jakimś pierdziszewie dzielą ludzi podług zameldowania ale u nas ? Po co? Chce sobie jakiś zamiejscowy oglądnąć mecz to niech se oglądnie. Podobno my przed prawem wszystkie równe.
Pożyczę dowód (brata) z zameldowaniem krakowskim na niedzielę. W zamian od tego co skorzysta oczekuję na wypożyczenie dowodu z zameldowaniem w NT we wtorek :)
Hokej dla kibiców, a nie dla Hajdugów
ja czytałem dzisiejszy Dzienik Polski i nie ma tam nic o dowodach w Krakowie - pisze tylko że Cracovia nie wpuści kibiców Podhala bo zakaz wpuszczania gości ma od początku sezonu na wniosek milicji , natomiast Podhale Górale nie wpuszcza kibiców gości i będzie Harnasiom sprawdzać dowody i tyle.
i tak jedzmy do NT :)
I tak.
Blady Niko Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> W wielkim finale gra się też do czterech
> zwycięstw, ale drużyna lepsza w sezonie
> zasadniczym jest gospodarzem pierwszego,
> czwartego, piątego i siódmego spotkania. W
> przypadku konfrontacji o brązowy medal grać się
> będzie do trzech wygranych,
> a gospodarzem pierwszego, trzeciego i piątego
> meczu jest drużyny lepsza w sezonie zasadniczym.
> Źródło: Gazeta Krakowska - PG
Tymczasme na stronie http://www.hokej.info.pl/ jest terminarz, w którym i w finale gra się na przemian.
To jak w końcu jest? Gdzie gra się (gramy!) trzeci, a gdzie czwarty mecz?
na ostatnim meczu w Krakowie duzo ludzi było z NT na VIPach
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)